Witam, trochę mnie tu nie było choć regularnie zaglądałem i czytałem to i owo

Autko nadal u mnie, choć miałem z nim ostatnimi czasy mocno pod górkę Przez rok autem jeździło się całkiem dobrze, był całkiem zrywny, spalanie i pobór oleju w normie, generalnie używałem go codziennie, a każdy kilometr pokonywałem z uśmiechem na ustach.

W pewnym momencie, mniej więcej był to 8-9 miesiąc użytkowania auta zauważyłem wyciek na wysokości silnika i pojawiło się coś co nazywałem "chrobotaniem". Był to dziwny szmer z okolic silnika pojawiający się zawsze przy naciskaniu pedału gazu, słyszalny głównie na niższych obrotach, tak mniej więcej do wartości 1500. Było to strasznie irytujące bo auto niejednokrotnie brzmiało jakby miało się zaraz rozpaść.

Także, długo się nie zastanawiałem i zdecydowałem się oddać auto do mechanika. Na samym początku był to zaznajomiony mechanik w moim mieście, ale jak to zazwyczaj bywa nasza współpraca nie ułożyła się najlepiej. Auto stało przez praktycznie 1,5 tyg i nie zostało nawet ruszone. Jako, że mieszkałem niedaleko mogłem od czasu do czasu podejrzeć postęp i zrezygnowany ich brakiem zdecydowałem się w końcu odebrać TT. Patrząc później z perspektywy czasu była to najlepsza decyzją jaką mogłem podjąć choć kosztowało mnie to 1,5 tygodnia śmigania do pracy na rowerku w zimnie i pierwszym śniegu jaki spadł tej zimy

Aby nie powtarzać więcej wyżej popełnionego błędu odezwałem się do innego mechanika, którego konto obserwowałem na Instagramie. Na początku chciałem tylko podpytać o kilka rzeczy ale bardzo szybko okazało się, że facet ma nieprzeciętną wiedzę, doświadczenie i sporo pasji w tym co robi. Co prawda jego zakład znajdował się około 60km ode mnie (w Chrzanowie), ale koniecznie chciałem oddać auto w ręce kogoś kto dobrze się nim zaopiekuję...i tak też się stało

Autko trafiło do Chrzanowa i zaczęły się schody...

Po krótkich oględzinach okazało się, że serce TT mocno krwawi, a wycieków jest co najmniej kilka w tym jeden z pod uszczelki pod głowicą. Co ciekawe ta była bardzo słabo dokręcona więc po otwarciu głowicy wyszły kolejne problemy. Jedna z blokad trzymająca wałek rozrządu była skompletowana od innego samochodu i nie pasowała do tego modelu! Jakimś cudem wszystko się ułożyło choć sam wałek pracował z dużo mniejszym luzem niż powinien. Jako, że sytuacja wyglądała tak a nie inaczej zdecydowaliśmy się na kompletną rozbiórkę silnika. Oczywiście nie był to koniec problemów, a po dokładnych oględzinach okazało się, że motor w tym samochodzie ma jakieś 300-400 tys km przebiegu i większość jego kluczowych podzespołów jest na skraju wyczerpania.

W tym również cylindry, które miały takie luzy, że dziwię się iż samochód nie brał jeszcze jakoś szczególnie oleju. Po dokładniejszych pomiarach okazało się, że cylindry wypracowane są o 0,07 mm . To jest raczej graniczna wielkość poza którą kwalifikuje się silnik do naprawy głównej. Pierścienie w cylindrach wykazywały równiez luz rzędu 0,6 mm. Jest to również wymiar, który bezwzględnie kwalifikował je do wymiany.

Całościowo rzeczy do zrobienia było dużo więcej, a gdy w słuchawce telefonu usłyszałem słowa iż najlepiej byłoby gdybym podjechał bo jednak to trochę grubszy temat wiedziałem, że nie będzie ani wesoło ani tanio! Później już tylko oglądałem swój silnik w częściach pierwszych i dostałem 2-3 godzinny wykład co jest nie tak, dlaczego, jakie mogą być powody i różne warianty naprawy.

Decyzja nie była łatwa, ale mam słabość do tego autka, zawsze chciałem go kupić i choć nie było mnie na początku stać żeby kupić modele z górnej pułki cenowej zdecydowałem się na zakup z myślą o dalszym dopieszczaniu. Zrobiłem krótki rachunek sumienia i jednak wyszło, że chciałbym nim jeszcze długo pojeździć, a nawet nie wiem czy kiedykolwiek chciałbym go sprzedawać dlatego też zdecydowałem się na gruntowny remont całego motoru i większości zawieszenia

Autko zostało przejrzane bardzo dokładnie, to co działało dobrze i nadaje się do dalszej eksploatacji zostało, cała reszta do wymiany. Pytanie czemu nie kupiłem innego używanego motoru? Co prawda wyszło by dużo taniej, ale jaką mamy pewność co kupujemy? Jednak lepiej zainwestować w nowe części i cieszyć sie autkiem na nowo.

Ale do rzeczy, poniżej lista rzeczy, które zostały zrobione:



Silnik:

0. tłoki z pierścieniami
1. simmering walka rozrządu
2. simmering wału - przod
3. simmering wału - tył
4. uszczelka głowicy
5. uszczelka dekla zaworowego
6. pasek rozrządu
7. koło rozrządu na wale korbowym
8. rolka prowadzac pasek rozrządu duza
9. rolka prowadzaca pasek rozrządu mała
10. swiece zapłonowe
11. filtr oleju
12. węże odmy
13. olej 6L
14. łożysko wyciskowe sprzęgła
15. tarcza sprzęgła
16. sprzęgło sprężarki klimatyzacji
17. zbiornik wyrównawczy płynu
18. łańcuch rozrządu
19. napinacz hydrauliczny łańcucha



Zawieszenie:

20. amortyzatory przód 2x
21. końcówki drążków kierowniczych 2x
22. drążki kierowniczy 2x
23. łączniki stabilizatora 2x
24. gumy stabilizatora 2x



Inne:
25. siłowniki klapy 2x
26. zarówki pozycyjne



No i generalnie całą robociznę można było podzielić na następujące etapy:

27. wybudowanie i zabudowanie zespołu napędowego
28. obróbka blok - szlifowanie cylindrów, głowicy, zaworów, docieranie
29. demontaż silnika , montaż silnika
30. wymiana elementów zawieszenia + ustawienie geometrii



Autko już odebrałem i muszę przyznać, że jestem zachwycony. Samochód co prawda jest na dotarciu i nie można go szczególnie mocno kręcić, ale nawet do tych 3tys obrótów czuć różnicę względem tego co było. Prowadząc samochód mam odczucie, że wszystko w nim działa zdecydowanie lepiej, pewniej, dużo bardziej solidnie, precyzyjniej, a nawet sam dźwięk silnika uległ delikatnej zmianie. Nadal jest w nim trochę rzeczy do zrobienia, a w pierwszej kolejności liczniki, które działają jak chcą. Choć myślę, że najgorsze mam już za sobą

No i na koniec chociaż jedno zdjęcie, jeszcze z przed remontu!
-images-sun1.jpg