"Love Them BOTH" - M.
Daliscie czadu panowie, tak trzymac, swietne fotki, Weronika bardzo fotogeniczna kobieta pozdr.
Znowu TT znowu Cabriolet
Zdjecie Humidorka miazdzy
Wrzuc filmik z rybka
Ogólnie fotki mega Co do tego nadmorskiego powietrza to faktycznie działa cuda Dzisiaj o 9:00 badanie na komisariacie i wyszły trzy zera
Ryba będzie Jutro mam tylko kurs do Torunia i 3 podstawienia w Bydgoszczy, a tak to wieczorem jestem wolny i siadam to filmiku. Wracając z Poznania wpadł mi ciekawy podkład ;D
Więc mam nadzieje, że i tym razem się spodoba .
Po raz kolejny Bydgoszcz stanęła na wysokości. Dzięki za super spotkanie, oraz za opiekę w tournee po bydgoskich atrakcjach.
Poniżej filmik jak M usiłuje nauczyć się puszczania kółek z dymu (szisza)
resztę relacji pomału szykuję.
Ostatnio edytowane przez kws ; 29-07-2013 o 19:17
Bydgoszcz jak Kopernik - tez byla kobieta
"Love Them BOTH" - M.
miło się oglądało fotki czekamy na filmik
Pierwszy dzień, Krynica Morska, dziki już były , plaża, jak widać dość tłumnie, ale miejsce sympatyczne, zwłaszcza że na wieczorkiem na plaży winko można było zrobić.
Klocki Humidorka, które po dojeździe na wybrzeże musiały zostać wymienione w przydrożnym warsztacie
Drugi dzień, przejazd do Sopotu, fajna droga z wieloma zakrętami, prom w Mikoszewie a następnie wizyta w dyskotece, której nazwy nie mogę sobie przypomnieć , zakończona o świcie wizytą na molo (w nocy bezpłatne)
Trzeci dzień, również Sopot, po przebudzeniu wizyta na plaży, ale tu byliśmy zbyt zmęczeni aby pomyśleć o zrobieniu fotek, następnie wieczorem ponowne wizyty w różnego rodzaju knajpach i dyskotekach, więc nic nowego (no poza spotkaną żółtą TT).
Czwarty dzień, przejazd do Władysławowa, po drodze Puck i ładne miejsce na zrobienie kilku fotek.
Wieczorem przyszedł czas na zrobienie winka, ale kwatera zamiast we Władysławowie okazała się być w Rozewiu, na plażę było zbyt wysoko , różnica poziomów to aż 50 m
Na górze nie było gdzie usiąść, gdyż przejście na plaże miało raptem 1,5 metra szerokości, w związku z tym, postanowiliśmy przejść za ogrodzenie, gdzie do dyspozycji było kilka stolików i ławek (choć o tej porze już zamknięte), fotka poniżej (ale nie pytajcie się mnie co oni tam zobaczyli)
W pewnym momencie pojawił się Pan Zdzisio, który robił tam za ochroniarza, początkowo chciał nas poszczuć psem, ale po wymianie kilku zdań Pan Zdzisio stwierdził że nie stanowimy zagrożenia, a po wymianie kilku następnych zdań (i nie tylko), Pan Zdzisio zaczął nam opowiadać gdzie tak w ogóle jesteśmy. Okazało się że zamknięty o tej porze Bar znajduje się na terenie byłej Baterii Artylerii Stałej (obiekt 902), a ponieważ wyraziliśmy zainteresowanie tym co opowiadał Pan Zdzisio, otrzymaliśmy propozycję zwiedzenia pomieszczeń Baterii, Pan Zdzisio sprowadził nas aż 3 piętra w dół, opowiadając przy tym o roli każdego piętra oraz poszczególnych urządzeń, które z pasją nam prezentował.
Piątego dnia wizyta na Helu, plaża w Chałupach
Chałupy, kilka fotek od strony zatoki
Jurata, plaża
Jurata, parking (TT Humidorka w lusterku)
Wieczorem wizyta w Jastrzębiej Górze lokalną taksówką
Szósty dzień, wizyta na plaży w Ostrowie, tym razem nawet TT usiłowały się opalać, ale niestety pod Jastrzębią Górą słońca zabrakło
następnie przejazd do Ustki , jedną z najgorszych dróg jakimi jechałem, za to ładnych
no i plaża w Ustce, już słoneczna
Tego dnia mieliśmy nocleg gratis u mojego kumpla w Słupsku, tu Humidorek zaprzyjaźnił się z kocicą kumpla, która tak czule wylizała mu szyję i wydrapała plecy, te zdjęcia już były więc nie będę się powtarzał.
Siódmego dnia mieliśmy podjechać do Jarosławca, ale jakoś nie było nam po drodze (zwłaszcza że nie mieliśmy nagranego noclegu),zaliczając po drodze Mielno, gdzie Humidorek mało nie zemdlał po nałykaniu się helu,
finalnie wylądowaliśmy w Kołobrzegu, tam trafiliśmy do urokliwego pałacyku Budzistowo, który w roku 1999 został odrestaurowany z totalnej ruiny , żałuję że nie zrobiłem zdjęć z galerii wiszącej na ścianach przy recepcji, zdjęcia ruin były szokujące w zestawieniu do obecnego stanu (efekt PRL-owskiego zarządzania, pałacyk do 1998 roku należał do PGR-u)
Ósmego dnia wyjazd do Międzyzdrojów, ale przed wyjazdem była jeszcze „pałacowa” sesja dla TT
Po drodze do Międzyzdrojów, krótki przystanek w Rewalu, gdzie oprócz zdjęć plaży, postanowiłem zrobić fotkę „ładnego cacka” (cokolwiek to znaczy w przypadku tego samochodu)
z Rewalu przejazd do Pustkowa gdzie spędziliśmy miłe popołudnie z Wilczycą.
Ruszając w dalszą drogę przejeżdżaliśmy przez most zwodzony w Dziwnowie.
Po dotarciu w czwartek do Międzyzdrojów okazało się że nie ma szans na zdobycie kwatery na najbliższe dwie noce, jakimś cudem udało nam się załatwić nocleg na noc z czwartku na piątek, natomiast noc z piątku na sobotę skończyła się wizytą na kempingu, zresztą też ledwo się załapaliśmy, za nami wjechały jeszcze 3 samochody i kamping został zamknięty z powodu braku miejsc.
Dobrze że pożyczyłem namiot, z którym walczyłem prawie pół godziny zanim go rozstawiłem, a teoretycznie miał się „rozstawiać” sam w 2 sekundy.
W Międzyzdrojach oczywiście zaliczone kilka knajp, molo itp., zabawa przednia, na wystrzelenie w kuli bungee nie zdecydowaliśmy się, bo zobaczyliśmy to drugiego dnia w trakcie jedzenia kolacji i uznaliśmy że po kilku kieliszkach wina i zapełnionych właśnie żołądkach nie jest to najlepszy pomysł.
Dzień dziesiąty, pobudka, otwieram „drzwi”, a tu TT na „tarasie”
Jeszcze krótka sesja zdjęciowa na wyspie Wolin
Po czym docieramy do Bydgoszczy, gdzie wpadamy pod opiekę MandV oraz Stelmiego, na początek było trochę upalania na kartodromie, a potem imprezka na całego, ale relacja z tego spotu już wrzucona, więc i w tym zakresie nie będę się powtarzał.
Bydgoszcz wieczorową porą - znowu nie jest to zachód słońca.
W tym miejscu wielkie podziękowania dla MandV oraz Malinowsky za opiekę nad nami do samego końca i odprowadzenie do hotelu, choć i tak trafiliśmy na Policję, ale ….. z własnej chęci, poszliśmy się „przebadać” czy z czystym sumieniem możemy ruszać do domu.
Rano, znaczy się moje rano, bo było już koło południa, miałem jeszcze bardzo przyjemną pogawędkę z właścicielem jedynego w Polsce parowca (przynajmniej wg twierdzeń właściciela). Przyszedł do mnie pożyczyć zapalniczkę, i tak od słowa do słowa, a opowiedział mi historię tej łodzi, funkcjonowanie jej silnika parowego, oraz kilka przygód z tym związanych, takich jak „przegrzanie silnika”, czy „napęcznienie paliwa”, a ja przez pół godziny z podziwem przyglądałem się jak On uruchamia swój silnik
Podsumowując, TTournee było bardzo udane, pogoda dopisała, mieliśmy tylko 1,5 dnia bez słońca, a ostatniego dnia nawet byłem zmuszony zamknąć dach, bo było już zbyt gorąco (Włocławek)
Może mało widoczne, więc podpowiem, 38 stopni Celcjusza.
Z mojej strony to już wszystko.
Ostatnio edytowane przez kws ; 30-07-2013 o 14:20 Powód: Dodałem film z omdlewającym Humidorkiem (Mielno)
Super relacja i przyjemnie się czyta!
Człowiek od razu nabiera ochoty na coś podobnego (:
Uwielbiam takie relacje, fajnie opisane, ładne zdjęcia, chyba na kolejny taki wypad będzie więcej chętnych
Zazdroszczę TTournee
klasa relacja!
Filmik z rybką mogę oglądać na okrągło i ciągle mnie tak samo bawi
kws - relacja super! Jakbym znowu to przeżywał
Ale nie każdy ma tak dobrze - większość trafia na takie sytuacje:
http://tosiewytnie.pl/i,Polacy-nad-B...500-v43823-tPR