Słoneczko wyszło specjalnie dla Żuczka
W międzyczasie... czyżby to? TAK! TO ON MICHALTT!!
Przepraszam... pomyłka :/
Po zdjęciach Żuczek rozstawił warsztat polowy...
Nie wiadomo skąd pojawił się na horyzoncie pomarańczowy punkt... Z każdą chwilą było widać przerażenie na naszym twarzach... KA BUM!
OTO I ON...
Było kilka minut po godzinie 14, wszyscy zdążyliśmy zgłodnieć, dlatego postanowiliśmy się przemieścić. Pierw pojechaliśmy na stację benzynową, aby mechanicy mogli umyć ręce, a następnie podjechaliśmy do "restauracji", której nazwy niestety nie pamiętam.
Zamówiliśmy jedzenie. Na poczekaniu doszło do gorących dyskusji na temat spotów, wyjazdów nad Adriatyk, oraz przeróżne historie z życia. Nie będę opisywać rozmów, aby Ci, których nie było, a mogli się pojawić czuli niedosyt . Było wesoło... do czasu, gdy kelnerka przyniosła picie i jedzenie... Horror... Piwo i cola bez gazu... Jedzenie, niektórych przypominało cyt."wymiociny w sosie własnym". Mam nadzieję, że nikomu nie zaszkodził ów posiłek...
W trakcie posiłku dołączyła do nas kolejna TTka, koledzy, którzy nią przyjechali z Siedlec.
Po posiłku, zebraliśmy się, aby zadecydować, co dalej. Dwóch kolegów odłączyło się od naszej świty (Pilot i PawelM). My zaś postanowiliśmy wrócić nad rzekę...
Na miejscu...
Faceci zaczęli wymieniać doświadczenie z zakresu tuningu, eksploatacji, oraz całego męskiego świata. Na co kobiety znudzone obrotem spraw postanowiły odłączyć się od grupy... czyżby zbiorowy foch? Snuliśmy domysły że kobiety nie wytrzymały presji związanej z ukochanymi samochodami i postanowiły odejść :O! Oczywiście nikt się nie przejął...
W pewnym momencie rozmowy skupiły się na pomarańczowej mk2.
"Światła 3D"
Kobiety wróciły... miały siatki pełne... no i tutaj mylicie się drodzy panowie, bo nie miały ziemniaków, lecz piwo i małe przekąski!! Oczywiście musieliśmy obejść się smakiem piwa
Na horyzoncie można było dostrzec chowające się słońce...
Kolega Blerx żyjący sentymentem do swojej zmarłej TTki zapragnął przejechać się pomarańczową strzałą...
W oddali było słychać warczenie V6-tki... nie minęło więcej niż 10 min jak dźwięki silnika było słychać coraz wyraźniej...
Wrócili...
Na tym zdjęciu nie udało mi się uchwycić wytaczającego się Blerxa bełkoczącego... "Nigdy więcej!!!!!!"
Impreza w plenerze trwała nadał, jednak nieubłagany zachód słońca oznajmiał nam, że trzeba wracać...
W drodze powrotnej Blerx zbierał materiał, a chłopaki dawali popis swoich umiejętności.
Na najbliższej stacji benzynowej pożegnaliśmy się, mając nadzieję, iż spotkamy się w niedługim czasie w Kazimierzu Dolnym.
Reasumując. Kolejny udany wypad z klubem TT. Pogoda w Warszawie była znakomita, po drodze powiało chłodem, jednak po obiedzie było naprawdę sympatycznie. Jestem szczerze przekonany, iż każdy będzie miło wspominać ten spot.
Na każdym spotkaniu jest ktoś ze starej gwardii oraz kilka nowych twarzy, co naprawdę cieszy. Miejmy nadzieję, że nadejdzie taki dzień, w którym spotkamy się na oficjalnym spocie krajowym, gdzie będzie więcej niż 20 TT.
Ahh.. jeszcze jedna ważna sprawa. Pamiętajcie na przyszłość, jeżeli jedzie z wami Żuczek to macie zapewnione przygody
PS: W trakcie wyjazdu udało mi się ustalić v-max swojej a4.
Pozdrawiam, Arti