Ta przygoda to pikuś w porównaniu z moją wczorajszą, jadąc przez bory tucholskie byliśmy świadkami czołowego zderzenia motocykla z samochodem terenowym, goście zdążyli mnie wyprzedzić i jeden z nich zaliczył dzwona, gubiąc przy tym głowę,myślałem o wrzuceniu tu zdjęć ale daruję sobie i wam, do dziś mam przemyślenia o naszym życiu, jaka cienka linia dzieli nas od śmierci, powrót do domu 60km.h. a jeszcze kilka dni temu opisywałem jak to zapierdzielałem 260 ścigając się z BMW mocno ochłonąłem, ciekawe na jak długo??