Naprzeciw nich stanęły dwa Audi TT quattro w wersji oryginalnej z początku produkcji oraz nowe TT z odłączaną elektroniczną kontrolą stabilności ESP. Dyscyplinami testowymi, do których stanęli wszyscy konkurenci, były: sytuacja imitująca szybką zmianę pasa ruchu według norm VDA ("test łosia") i ISO (przeprowadzany przy prędkości autostradowej), slalom na suchej i mokrej nawierzchni oraz konkurencja wymyślona specjalnie dla TT-ki - symulacja zmiany obciążenia silnika (mająca miejsce po zdjęciu nogi z pedału gazu) na szybko pokonywanym zakręcie. I właśnie na tej pierwszej próbie stare TT pokazuje swoją piętę achillesową. Zdjęcie nogi z gazu powoduje zarzucenie tyłu pojazdu i auto wypada z drogi. Tylko największa koncentracja i duże umiejętności mogą uratować kierowcę i pasażerów przed wypadkiem. Takie zachowanie w normalnej, codziennej eksploatacji jest po prostu nie do przyjęcia. Ktoś, kto nie ma doświadczeń ze sportów samochodowych, ma nikłe szanse na zapanowanie nad autem. Wnioski nasuwają się same: pierwsza wersja Audi może być dla zwykłego kierowcy bardzo niebezpieczna.