Poległem. Cały zestaw przygotowany, podnośnik, klucze, chemia itd, a nie mogłem przez kilkanaście minut głupiej śruby rozkręcić. Malowanie zacisków muszę odłożyć o tydzień, bo mimo fabrycznego klucza, w niego włożony inny płaski drążek i staniu (a nawet podskakiwaniu wyłącznie na tym) śruby nie raczyły drgnąć. Skończy się na tym, że od mechanika pożyczę wkrętarkę i się pochwalę efektami prac. Póki co wracam na tarczy.

Ps. Ostatnio jechałem kilka razy w deszczu i wosk spisywał się zdecydowanie lepiej. Na masce minimalna ilość kropelek.