Pora na dobre wieści! Przed świętami odebrałem auto i rok 2018 zaczynam na kołach.

Problemów było co niemiara, opisywałem je w innym wątku.

Podsumowując wszystkie naprawy:

Silnik był zmieniany dwukrotnie. Opisywany wyżej AUQ nie trafił do auta gdyż "eksperci-mechanicy" z Morfeusza w Dynowie, którzy go posiadali i oferowali mi jego przełożenie, po przywiezieniu im auta i wyczekaniu się miesiąc w kolejce stwierdzili, że nie da się włożyć AUQ w miejsce AJQ. No śmiech, ale dobra, skoro auto już u nich stało to wyszukałem AJQ i zleciłem im zamontowanie. To co zrobili przechodzi ludzkie pojęcie - układ odpowietrzania podpięli tylko częściowo tłumacząc, że jeździ więc jest dobrze. Odbierając auto jeszcze mi wmówili, że kapiący olej z wydechu i chmury dymu będą się ciągnęły jeszcze długo bo pociągnięty przez turbinę olej musi się wypalić. W sumie nawet im w to uwierzyłem... tyle, że przejechałem 100km i dalej gotował się płyn chłodniczy. Awantura o to co zrobili, ale na poprawki już im auta nie dałem. Skontaktowałem się z forumowym Gregorem10 i za jego radą zlawetowałem TT-kę do Boscha w oddalonych ode mnie o 100km Gorlicach. Tam po rozebraniu silnika okazało się, że to trup z pękniętym blokiem i nieszczelną głowicą. Wymiana nowego silnika na jeszcze nowszy - zrobiona, tym razem fachowo. I tym razem odbierając auto usłyszałem, że z wydechów będzie się jeszcze trochę kopcić... w drodze powrotnej do domu (a nie jak w poprzednim warsztacie wmawiali, miesiąc albo i więcej). I rzeczywiście.

Turbosprężarka miała podobną przygodę. Raz wymieniana u "ekspertów-mechaników" przeszła renowację. Później ponownie wymieniona już na nowy egzemplarz podczas naprawy w Boschu. Choć to element pechowy, bo jeszcze przed całym zdarzeniem niniejsza turbina przechodziła w ramach gwarancji poprawki zacinającego się west gate'u. W każdym razie teraz siedzi nowa k03s/k04.

Wykosztowałem się tysiące. Dosłownie. Dwie przekładki silnika, dwie przekładki turbin, dwa razy robiona wiązka, dokupione sporo elementów strawionych przez ogień. Odzyskałem jedynie część za wadliwy pierwszy silnik, turbosprężarkę dostałem nową w ramach gwarancji (tutaj pochwały dla sprzedającego bo bez zająknięcia zrobił wymianę), nie odzyskałem pieniędzy za partaninę tj. pierwszą "naprawę". Co więcej "eksperci-mechanicy" przerysowali zderzak na całej wysokości i oczywiście jak na titanicu powtarzali to-nie-my, czyli dodatkowy koszt na lakiernika.

ALE ALE! Nareszcie mam możliwość jeżdżenia po tym jak zrobiłem FMICa, założyłem turbinę k03s/k04 i wystroiłem TT na 215KM/320Nm i jest różnica. Póki co nie rozpędzałem się za bardzo aby całość się dotarła, ale teraz ciągnie już od dołu wbijając w fotel! Wcześniej tak nie było. Zastanawia mnie czy po przekładce silnika nie pokazało się więcej niż 215KM, tuner bowiem narzekał na poprzedni silnik twierdząc, że to on blokował wzrost mocy. Może nawet wybiorę się ponownie na hamownię i sprawdzę, ale póki co nie jest to dla mnie aż tak ważne. Jeżdżę!

I po całej tej "przygodzie" stałem się przewrażliwiony na wszystko podczas jazdy. Doszukuję się stuknięć, szumów, chyba aż do przesady bo gdy ściszam radio to wszystko ustaje. Turbina gwiżdże przy przyspieszaniu, niby tak powinno być, ale we mnie od razu budzi to wątpliwości czy aby na pewno. Póki co przeszła mi też chęć na zamykanie zegarów, do wiosny trzeba wyjść z traumy i oswoić się za kierownicą na nowo... po ponad półrocznej przerwie.

Do zobaczenia na drodze! Btw. za jakiś czas wrzucę fotki nowych "ząbków" i dopieszczanego wnętrza.