Jako, że juz zasłynąłem w moim wątku, iż jęzor mam długi, a w tym przypadku raczej palce, to opiszę dzisiejszą sytuację.
Nie wiedziałem zbytnio pod jaki dział to podpiąc, ale myslę, że tutaj będzie odpowiednio.
Nie chcę się też chwalić, zresztą, mamy praktycznie wszyscy takie same auta, więc nie uważajcie mnie za próżnego
Podjeżdzam dziś pod dom około godziny 16:00. Zmęczony całym dniem, użeraniem się z oddaniem sprzętu na gwarancje, staniem w korkach, pogodą, która raz jest taka, a raz taka. Generalnie, typowy, irytujący dzień, osoby, która jak nie ma co narzekać, to musi na byle co
Podjeżdżam pod dom, zrywnie, bo po prostu jestem zmęczony. W osiedlowej uliczce samochód piardnął mi tak głośno przy zmianie biegów z 2 na 3, że aż sam się zdziwiłem, czy to aby na pewno nie jest AMG. Naprawdę, a wierzcie mi, bo temat mam już dopracowany huk był bardzo głosny. Parkuje samochód na swoim miejscu. Chwilę czekam, aby turbinka zeszła trochę z temperatury, w tym czasie pakuje się w aucie, klucze, papiery, telefon, portfel, okulary. Dobra, gaszę silnik, otwieram drzwi i.. stoi chłopaczek. Maksymalnie 14 letni. Stoi i się patrzy. Spoglądam na niego, a on
- Dzień dobry! Ale, ale, ale, ale ma Pan zajebisty samochód. Przepraszam, że przeklinam, ale niesamowite auto.
Patrzę się na niego i odpowiadam po prostu 'dziękuję'
On stoi dalej i zadaje w mojej opinii dość niegrzeczne pytanie
- Ile taki kosztuje?
ale to dziecko, a że sam mam w sumie jeszcze mleko pod nosem, a oprócz tego był bardzo grzeczny, odpowiedziałem po prostu z uśmiechem
- Kolego, dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach.
A on wtedy, co bardzo mnie zaskoczyło, przeprosił i spytał
- Przepraszam, czy mogę zrobić zdjęcie?
Myślę sobie, kurde, jeżdzę autem za 50 tysięcy. Tutaj na osiedlu auta są warte 2, 3 czy 4 razy więcej. Zaczynając od nowych Yaris z salonów, po Golfy czy BMW, ale ono naprawdę musi w jego oczach wyglądać zajebiście. Wpadłem na pomysł, zapytałem się:
- Chcesz się przejechać ze mną, bo muszę jeszcze podjechać w jedno miejsce tutaj za rogiem.
Oczywiście nie musiałem, ale widziałem i wiem, że jak sam byłem dzieckiem, to cieszyłem się z dotknięcia samochodów sportowych.
Oczy mu się zaświeciły i odparł
- Pewnie. Super. i zanim się odwróciłem, siedział już w środku.
Przewiozłem go dosłownie 5 minut. Na prostej wyjazdowej z osiedlowej dając lekkiego kickdowna. Wróciliśmy na miejsce i ponownie spytał
- Wie Pan co, ja jestem u babci tutaj na wakacje. Mogę zrobić zdjęcie, bo koledzy mi nie uwierzą czym jeździłem.
Odparłem z uśmiechem, rób, ale bez rejestracji.
Uśmiechnął się, zrobił i poszedł
Myslę, że sytuacja win to win. Ja się ciesze, że samochód doceniony, czuję się nawet dowartościowany, a chłopiec napewno też uśmiechnięty i póki nie dorośnie, czym się jarał za dziecka, to będzie się cieszyć
Kurczę, ale to musi fajne mając jakieś Ferrari czy Aventadora jak tak podchodzą, ale 14 latki, ale mężowie podczas gdy żona i dzieci nie patrzą