Przyszedł czas opowiedzieć Wam historię mojej miłości.
Dlaczego TT? W miłości nie ma logiki. Pierwsze spotkanie, motylki, szybsze bicie serca. Jakie miałem szanse? Musiałem ją mieć.
A na poważnie. Spotkana w grudniu 2013. Po przejrzeniu kilku "igiełek"pogodziłem się z faktem, że trafienie niebitej quattro z małym przebiegiem za 2* parę jest nieosiągalne. Wydawała się rozsądnym wyborem. Przebieg 182( książka prowadzona do końca 2012 ost wpis 164, dziś raczej myślę, że to fejk) puknięta lewym bokiem ale zrobiona dobrze, jeździ prosto.
Quattro, BAM, Bose, xenon, navi, cupholder, sprężyny H&R -2.5, vag bez błędów, parę drobiazgów do zrobienia biorę.
Kupiłem w dobrej cenie( poniżej zakładanego budżetu) więc na dzień dobry dostała dwa komplety nowych opon ( NOKIAN AC3 na zimę i Dunlop Sport Maxx na lato), nowe silentbloki na przód(Lemforder), końcówki drążka, przegub przód, amory bilstein b4 na tył, kompletny rozrząd ( INA, SKF, CONTI), świece NGK zalana motulem, wymieniony olej w haldexie, w dyfrze i motul gear do skrzyni, nowy g12 i płyn hamulcowy, ceramizer(tak tak zalałem magika, jak dalej przeczytacie nie pomógł). Na koniec naklejki "kółka audi" i nieśmiertelne" deal with it" Zalewana wyłącznie VPR100. Auto praktycznie bezobsługowe przez 1.5roku ( łykała 300 oleju na 1000 ale poza tym bez problemu, no raz wymieniłem cewkę na beru) aż dojechałem do 210tyś.
W czerwcu 2015 szykowałem się na większy trip więc oddałem auto do "mechanika z polecenia" na sprawdzenie przed wyjazdem( zaczął świecić się ABS, vag wyrzucił błąd czujnika + zaczęły gdzieś uciekać konie). Po gruntownym przeglądzie do wymiany poszła połowa przedniego zawiasu( jazda po Krk raz do roku kończy się wymianą zawiasu) wszystko w lemforder + osłona przegubu+ czujnik ABS+ regeneracja turbo(łykała olej to pomyślałem, że wymienię) dodatkowo przycięty seryjny TIP bo zrobiła się dziura przy flanszy turbo. Z warsztatu auto wyszło w gorszym stanie niż wjechało.
Brakowało mocy, hamulce biły jak szalone( łepki z warsztatu w trakcie "testowania auta" spaliły mi hamulce - po wielu pyskówkach z szefem nic nie dało się udowodnić). Zrobiłem logi dynamiczne i postanowiłem trochę doinwestować auto(3600 zawinięte przez powyższy warsztat uznałem za koszty eksploatacji. Wpadła nowa przepływka Boscha, ori DV, N75, pierwsza lambda( sprawne/niesprawne wymieniałem na nowe), czujnik temperatury cieczy, termostat, czyszczenie przepustnicy, nowe węże podciśnienia w tym ten między kolektorem a regulatorem ciśnienia na listwie paliwowej( wymiana przywróciła z 25 koni od razu). Znów było dobrze. Ale było mi mało...
W lipcu miałem 2 dni wolnego więc: zaciski poszły w czerwony kolor, założyłem nowe tarcze przód i tył zimmerman + klocki galfera, wyciąłem( choć bardziej wypatroszyłem) kata, przespawałem drugą lambdę,zrobiłem wak box, pomalowałem kratki i grill ( miał być czarny mat wyszedł brązowy, na początku wydawał się ok z czasem uważam że porażka), przesmarowałem prowadnice piszczącej szyby od strony pasażera, szlif lamp + lakier bezbarwny (ostatecznie wyszło pyciarsko niestety), zalałem świeżutki motulek. Pomalowałem kierownice farbą do skóry, lekka renowacja foteli, mały detailing wnętrza i lakieru(meguaris do środka, glinkowanie+swirl remover meguaris + harly wax) . Wypadłem na autostradę do domu ( STW->KRK). To było najlepsze 300m tego auta w życiu, szła jak szatan, szła...
"Czek endżin" dym spod maski i BAM wyzionął ducha( i ceramizer nie uchronił tłoka przed wypaleniem). Całą akcję z gaszeniem auta na środku autostrady opisywałem kiedyś na forum.
Nie ma co łamać rąk. 1.5 dnia wytargałem silnik diagnoza jak wyżej. Pierwszy plan szlif+ kucie - robię sam. Ale, że wolnego czasu w życiu mam niewiele, nie wszystko w aucie mi wychodzi( patrz lampy czy malowanie grilla) oddam profesjonalistom. Przy okazji kupiłem komplet sprzęgła Sachsa ( silnik na wierzchu to jest okazja) + mała regeneracja rozrusznika( aż się prosił będac na wierzchu). I tu zaczęło się moje pasmo nieszczęść. Auto trafiło do Florynki " Wymień silnik" firma miała być dobra( robią na prawdę grube projekty więc 1.8T to dla nich pryszcz)Cena 5400 za nowy BAM + przerzucenie( drogo ale na ukochanej nie szczędzę). 2 miesiące czekania. Odebrałem TT z nowym BAM em( ponoć 140 tyś),który pojeździł 6 dni. Wróciła na lawecie do Florynki. Znów miesiąc czekania. Ponownie odbieram auto( kolejny silnik) + pompa paliwa( używana ale lepsza niż moja). Wszystko fajnie ale pod maską zamiast BAM słupek ARY. Po pyskówce z właścicekem ********* zabrałem auto. Silnik po sprawdzeniu okazał się AUQ! ( prawdopodobnie po remoncie bo panewki farbą znaczone, ale w nie najgorszym stanie, kompresja na każdym garze po 12) Na dodatek zniknęła moja stara głowica z BAMa. Po miesiącu i 114 telefonach( tak dokładnie 114 rozmów telefonicznych i nieudanych połączeń) odzyskałem inną głowicę BAM + 1k. W lutym zamknąłem temat Florynki.
Z pomocą kolegi piotrek_1221 zrobiłem test na szczelność i poprawiem TIPa i alternator( przykręcony na 1 srubę). ( w trakcie wymiany silnika wpadł TIP z Properfekta).
Mój "stary" mechanik z KRK zaczął na nowo ogarniać TT. Na dzień dobry pozbyłem się odmy i wpadł CT od Properfekta. Zaczęło się poprawianie błędów po Florynce.
Ustawiłem na nowo wybierak biegów( panowie z WS nie byli w stanie ustawić biegów do dziś nie wiem czy włożyli mi to nowe sprzęgło czy śmigam na starym:/) wymieniłem plastikowy trójnik od wody( ten wchodzący na blok). Ogarnąłem trochę przewodów i wtyczek. Silnik po prostu został "wjebany" do środka a nie zamontowany. Poprawiłem mocowanie turbo( flansza na 3 śrubach + niedokręcona tulejka we flanszy= nieszczelność i cholerny świst turbo przy przyspieszaniu), wymieniłem pompę paliwa na nową( nie mogłem znieść tych czasów wtrysków).
Wymieniłem oświetlenie wnętrza na led + ledy nad tablicę. Wymontowałem i pokleiłem zgodnie z instrukcją Jerryego silniczek od klimy( parowanie szyb było nie do ogarnięcia).
Tydzień temu pojawił się problem z temperaturą w korku. Po wstępnej diagnostyce wymieniłem czujnik temperatury cieczy( po raz kolejny- oba ori) termostat! ( bo typy z florynki wkleiły go na silikon a chciałem zobaczyć pompę wody czy się wirnik nie odkleił ( plastikowy SKF). Jest lepiej a do tego czujnik w desce przekłamuje o jakies 7 stopni ale ponieważ Jerry zawiesił działalność boję się już komukolwiek innemu grzebać w tym aucie. Dziś wpadły wreszcie nowe fele ASA 8j przód i 9 tył + 5mm dystans( stąd ten mój entuzjazm).
Jak widać TT nie miała szczęścia ani do mechanika ani do właściciela.
Co jeszcze zostało do ogarnięcia:
-ogarnąć lampy i grill( nieudany efekt mojej działalności)
-niedziałający klakson(pozostałość Florynki)
- FIS + zegar tem i paliwa ( czekam aż Jerry wróci)
- ogarnięcie radia( nagle przestały grać tylne głośniki na razie nie mam koncepcji jak się za to zabrać)
- detailing wnętrza( fotele, kiera 1200) + detailnig lakieru (1200) ( zbieram hajs:/)
- smarowanie szyby od strony kierowcy( zaczyna piszczeć)
- wyciszenie auta( trzeszczy jak stary trabant
- końcówki stabilizatora tylnego do sprawdzenia bo coś się tam puka
- DP+ FIMC
W przyszłości:
wywalić kanapę i wstawić rozpórkę jak w quattro sport
zrobić 4++ na starym silniku
lambo doors...........(żarcik)
Czemu TTrudna miłość? Bo więcej w nią włożyłem niż jest warta, bo przez nią zjadłem więcej nerwów niż przez cokolwiek innego, bo przestałem interesować się czymkolwiek innym w życiu( łącznie z zaniedbanym Ducati, które czeka aż znów wyciągnę je z garażu). Leczy gdy wysiadam z auta i po przejściu kilku kroków odwracam się i spoglądam na nią jeszcze raz...oddałbym za nią wszystko.
https://zapodaj.net/77a6f6f6619a3.jpg.html
https://zapodaj.net/29f3ec2fbdb02.jpg.html
https://zapodaj.net/748503a3dcf94.jpg.html
https://zapodaj.net/cbb63c447747d.jpg.html