Postaram się krótko
Po TT MK1 wiedziałem, że jest to jedyny samochód jakim będę jeździł. Albo TTo auto albo komunikacja miejska
Z MK1 rozstałem się po kilku latach z powodu emigracji. Od ostatniego pół roku szukałem już MK2. Chciałem 3.2 i manual ( zdrowy rozsądek, awaria DSG i już chyba nigdy nie wrócę ). Wczoraj przypadkiem w nie dalekiej okolicy pojawiło się czarne MK2 3.2 manual. Kilka godzin później już go oglądałem. Po oględzinach wszystko zdawało się być na miejscu. Był to prezent dla żony która jeździ nim od 2008. Po oględzinach powiedziałem, że decyzje podejmę za kilka godzin po piwku, gdy emocje opadną. Udało mi się odjechać może 10 km,gdy zawróciłem po samochód ;D Kupiony
Samochód przyjechał z hitlerowni z przebiegiem 9 tys km - aktualnie 116 tys. Mam wszystkie papiery, tłumaczenia, f-re itd.
Książka serwisowa prowadzona do do dzisiaj. Każda wizyta w warsztacie jest wpisana wraz z aktualnym przebiegiem - wpisy to olej, świece, klocki, filtry i serwis klimy. ŻADNYCH awarii. Wizyta na stacji diagnostycznej to sama przyjemność - dla mnie radość słuchać o stanie samochodu, dla serwisanta najlepsza chwila w tym dniu - 10 m przejechane przez stacje TT
Żeby nie było że ideał - jest rysa na zderzaku z tyłu oraz z przedniego zszedł lakier bezbarwny (plamka 2 x2 cm).
Z wyposażenia brakuje mi właściwie tylko tempomatu. Reszta nie ma znaczenia. Jest wszystko co powinno być.
Samochód cholernie uzależniający. W dniu dzisiejszym 3/4 baku poszło w eter. Gdyby nie piwko które obiecałem wypić po zakupie, kończyłbym prawdopodobnie 2 bak. Krótko mówiąc: w życiu nie miałem tyle radości z kompletnie bezcelowej jazdy samochodem.
Kur$%^ jak się cieszę