Dziękuje za polanie wody matimati, nie trzeba było ale ok...

No to zaczynając od początku:

1. W maju miałem okazję zrobić około 500 kilometrów po mazurskich drogach, w sumie taki majówkowy wyjazd nabił na liczniku TeTi ponad 1000 km, także sporo jak na 3 dni urlopu




2. W czerwcu i lipcu borykałem się z dziwną pracą silnika podczas jazdy ze stałą prędkością. Opisałem dokładnie problem w innym wątku. Winna okazała się przepustnica, a dokładnie zniszczony silnik krokowy który przez lata pracy w położeniu "crusingowym" przestał poprawnie pracować właśnie w tym zakresie. Wpadła używana przepustnica od silnika BAM z dużo niższym przebiegiem od Grabarza za co wielkie dzięki! Została ona gruntownie wyczyszczona i zaadaptowana. Auto odzyskało płynność.
Także nie pozostało nic innego jak cieszyć się z jazdy i dbać o TeTi w należyty sposób



Efekty było widać po pierwszym deszczu




Od tego samego kolegi, który sprzedał mi przepustnicę, udało mi się "wyrwać" grill polfitowy ze znaczkiem Quattro w bardzo okazyjnej cenie. Zrobiłem zatem jeszcze jedne małe zakupy i dołożyłem nową listwę progową gdyż moja była nieźle zdewastowana oraz wymieniłem kratkę nawiewu bo w mojej ułamał się plastik wewnątrz od regulacji strumienia.

3. W jedno z gorących popołudni lipca odwiedziłem Jerrego aby "naprostował" moją wskazówkę obrotomierza, gdyż silniczek krokowy się "przekręcił" i z uporem maniaka wskazywał 1000 obr/min w na wyłączonym zapłonie... Mam jakiś niefart do tych silniczków elektrycznych

Tak wyglądał licznik przed dotykiem Jerrego:



Jerry z pełnym profesjonalizmem zbadał i uleczył mój obrotomierz. Pokusił się nawet o wyczyszczenie mi szybki
Foto zrobione parę miesięcy po akcji, ale widać efekt




4. W sierpniu zawitałem na chwilę u Pawla-2005 na sprawdzenie szczelności, gdyż auto nie jechało powyżej 5000 obrotów jak powinno. Szczelność wyszła okej, jednak znaleźliśmy przy okazji rozwaloną łapę skrzyni biegów, która wymieniona została na usztywnioną łapę produkcji Pawła. Postawiliśmy wtedy diagnozę, że być może katy są już zapchane po prawie 300 tysiącach km od wyjechania z fabryki.


5. Pod koniec miesiąca zrobiłem najgłupszą rzecz w swojej dotychczasowej zabawie motoryzacyjnej i pozwoliłem wystrugać downpipe użytkownikowi s3maniac.
Cóż mogę powiedzieć. Poza spawami które Paweł ocenił później na dobrą robotę, wszystko inne było do kitu. Od łącznika elastycznego bez peszela w środku (który miał być z peszelem, kiedy się o to pytałem wcześniej), po złą geometrię samego downpipe, który obijał mi się o osłony termiczne i drżał podczas jazdy. Ponad 10h aby zamontować gotowy downpipe, wraz z wykonaniem 2 spawów, uważam za wystarczający czas na taką robotę, jednak skończyło się to na kompletnej tragedii.
Wydech wystawał ze zderzaka jak dwie armaty, był krzywo, stukał i drżał w trakcie jazdy. Jakby tego było mało to wyjechałem od tego "mistrza" z niedokręconymi kołami, oraz co wyszło potem, z odpiętą sondą lambda... (ciekawe w sumie, że nie zaświecił mi się żaden check :/ ? ).


6. Z ratunkiem dla mojego wydechu przyszedł Pawel-2005.
Zanim jednak do niego trafiłem miałem czas wymienić pompę paliwa i olej silnikowy. Także auto odpalało już na dotyk bez względu na ilość paliwa w baku. Wraz z odetkanym katalizatorem, zaczęło też jechać jak powinno do samego końca skali obrotomierza . Szkoda, że przy tym wydawało jeszcze z siebie liczne stuki i puki i straszyło przechodniów... Ale już niedługo!

Paweł szybko wziął się do roboty i przeprojektował downpipe po swojemu, co uważam za największy plus modyfikacji, gdyż wydech jest teraz w łatwy sposób rozbieralny bez konieczności odkręcania sanek. Wykonał sporą pracę aby wszystko ładnie się układało i pracowało bez naprężeń.




Przymiarki pociętego na dwie części DP




W komorze silnika




Tak wyglądał ten badziewny łącznik, który jak ktoś potrzebuje to chętnie oddam




A tak wzmocniony PS




Dorzuciliśmy porządny łącznik elastyczny Powersprinta oraz jeszcze jeden v-band na łączeniu downpipe z cat-backiem MGMotorsportu.




Tym razem 10 godzin pracy dało duuuużo lepszy efekt. Wyjechałem o 23 z Płońska z bananem na twarzy gdyż znowu mogłem czerpać radość z niczym nie zmąconej jazdy




Można teraz spać spokojnie i jeździć autem bez kakofonii drgań i stukań wydobywających się spod auta. A całość leży lepiej niż jak kupiłem od Cezarego :P .
Dzięki jeszcze raz Pawle za ogarnięcie tematu