Chyba jesteśmy wrażliwi na uznanie, że jeśli auta mają wspólną płytę podłogową to należą do tej samej klasy. To tak jakby powiedzieć, że rezydencja w Konstancinie jest tej samej klasy co obora w Psiej Wólce, bo obie mają podłogę na legarach, o identycznej powierzchni 250 m2
Ale looozik, żartujemy sobie.
To masz trochę łatwiej niż ja - moja Najdroższa musi mieć zadbane, w miarę nowoczesne wnętrze, sexy look na zewnątrz, 4x4 i stado kucy pod pedałem, więc nie opękam tematu jakimś silnikiem od kosiarki
Taka mała ogólna dygresja przy okazji - im mamy łagodniejsze zimy, tym bardziej wszyscy dostali amoku na punkcie 4x4. Kurczę, zaczynałem karierę kierowcy gdy nikt o oponach zimowych jeszcze nie słyszał, a napęd 4x4 miały milicyjne UAZy i wojskowe GAZy. A pół zimy odśnieżałem parking z ojcem, przy minus 30 stopniach. Teraz bez opon zimowych, czternastu trzyliterowych systemów bezpieczeństwa i napędu na cztery łapy ludziska boją się wyjechać na drogę przy +5 stopniach Celsjusza
Najgorsze w tym jest to, że wielu kierowców uważa iż skoro napęd na 4 pozwala się sprawnie rozpędzać, to będzie też wspomagał hamowanie na śliskim i auto stanie w miejscu, bo "przecież tak dobrze wyposażone i ma napęd na 4".
Powodzenia w poszukiwaniach, choć jeśli w grę wchodzi wygląd i auto ma być wyłącznie dla żony to może po prostu kup jej to co jej się podoba?