no dobra, wybralem sie w koncu

na VAGu zero bledow - wszystko tip-top. oprocz - temperatury. fachowiec twierdzi, ze sie popsul termostat - pojezdzilismy troche, dosc ostro - wlozyl reke pod maske, pokazal mi jakis przewod (sorry za lamerstwo, ale nie wiem jaki... stojac przed autem po prawej, dosc nisko, przed silnikiem) i twierdzi, ze tego przewodu po takiej jezdzie nie powinno byc mozliwosci dotknac (w sensie, ze mega goracy powinien byc). a on byl tyle ze dobrze cieply....

podsumowujac diagnoze - termostat zjebany, auto niedogrzane, stad tak duze spalanie (ktore rzeczywiscie pojawilo sie jak sie zaczelo robic chlodniej...).

pzdr, Sylwester.