Ten rynek nie będzie zdrowy dopóki statystyczny Polak będzie uważał samochód za "inwestycję", "majątek" i kupował auta za więcej, niż swoje roczne zarobki. Dopóki samochód nie stanie się w naszych głowach "zwykłym przedmiotem", jak wspomniane przez Ciebie kalosze, ubrania itd to będzie wywoływał niezdrowe emocje zarówno u kupujących, jak i sprzedających.

Druga kwestia to wrodzone u Polaków kombinatorstwo objawiające się u sprzedajacych wiadomo czym, a u kupujących oczekiwaniem świetnego stanu za półdarmo (właściwie tu też jest postawa "mam ochotę wydy.ać sprzedającego", taka sama, jak z drugiej strony).

I trzecia kwestia to branie się za "biznes samochodowy" różnych szemranych typów lub osób, które nic nie potrafią. Kupić tanio i sprzedać drogo to "każdy potrafi" (a raczej mu się wydaje) - do tego nie trzeba szkół, wiedzy, doświadczenia. A jak się okazuje, że jednak "nie każdy potrafi" to się zaczyna kombinowanie - kupić złom, naprawić u kowala i sprzedać frajerowi, bo przecież "za coś trzeba żyć".

Podusmowując moją wypowiedź - to nie jest normalna branża, transakcje w niej są z założenia niepewne i im rzadziej się będzie zmieniać auto tym zdrowiej dla psychiki i portfela