Temat stary ale się włączam..
Po dłuższej trasie, na postoju zauważyłem, że zagotowało mi wodę a poziom płynu znajdował się w okolicy minimum. Wentylator wyłączył się po około 10 sekundach. Pomyślałem, że korek wlewu nie upuszcza ciśnienia, więc w myśl zasady - wyższe ciśnienie, niższa temperatura wrzenia - zluzowałem korek i spuściłem ciśnienie. Temperatura w trasie i w mieście/korku z reguły trzyma sztywno 90 stopni c (wg wskazań zegara). Czasami po ostrzejszej jeździe na wysokich obrotach, np. na obwodnicy i nagłym zatrzymaniu się na światłach, wskazówka temperatury minimalnie wychyli się w prawo ale po kilku sekundach wraca do pionu - myślałem, że ma to związek ze wzbogaceniem mieszanki o powietrze z turbo i nagłym spadku obrotów (a co za tym idzie wyższej temperaturze spalania i zwolnieniu obiegu cieczy chłodzącej) ale nie wiem, czy moje myślenie nie było zbyt optymistyczne.
Opcję ze sprawdzaniem temperatury silnika/płynu chłodzącego na klimatroniku wynalazłem dopiero przed chwilą na forum.
Dodam, że auTTko jest po wymianie uszczelki pod głowicą (twardniejące węże i uciekający płyn - teraz problem nie występuje), kompletnym rozrządzie( wraz z pompą wody), wymianie termostatu, okablowania zasilającego chłodnicę ( stare kable wyglądały na "zjedzone przez szczury") a całość zalana jest nierozcieńczanym g12 (nierozcieńczony - po napełnieniu układu płynem w odpowiedniej proporcji nie było dolewek H2O:P).
Co o tym sądzicie?
P.S.
Ogólnie odnoszę wrażenie, że poprzedni właściciel to ładny CEPeliniarz