Witam wszystkich !
Jestem w takiej sytuacji kiedy moje pierwsze auto o przyśpieszniu 14,4s do 100 mnie wykańcza, a gdy jadę autem ojca zżera mnie zazdrość jak one pięknie idzie Aktualnie jestem na etapie zbierania pieniędzy ale zbliżam się coraz bliżej do tej magicznej sumy 60 tys i mój wybór padł na TT. Rozważałem też E92 ale odpadła bo jestem pewien że nie poradzę sobię z jej utrzymaniem. I właśnie tu mam do Was chłopaki pytania. Czy TT za 60 k czyli z 2007 roku najprawdopodobniej jest autem drogim w utrzymaniu. Nie będę ukrywał prawie 4 lata zajęło mi uzbieranie tych pieniędzy i nie wiem czy po zakupie nie okaże się że będę zbierał kolejne 4 żeby móc się cieszyć jazdą Z spalaniem się liczę i się z tym mentalnie pogodziłem w momencie gdy zacząłem celować w osiągi a nie ekonomie. Ale chodzi mi raczej o koszty ewentualnych napraw oraz GŁÓWNIE jak wygląda przeciętnie awaryjność 7-8 letniej TT'tki za max 60 tysięcy. Proszę jedynie o szczerość mimo że może być ona dla mnie bolesna Dla porównania podam że aktualnie posiadam niczym nie wyróżniające się Reanult Megane 1.5dCi i utrzymanie tego auta nie sprawia mi problemów. Co radzicie wchodzić w TT czy szukać auta mniej prestiżowego i mniej "premium"?
Pozdrawiam !