a jednym słowem chodzi o to , żeby tt-ka nie stała się Calibrą.... i dlatego starzy userzy dbają o odp. oprawę...
pozdr
a jednym słowem chodzi o to , żeby tt-ka nie stała się Calibrą.... i dlatego starzy userzy dbają o odp. oprawę...
pozdr
Na cene nie ma co patrzeć. Handlarze często specjalnie wrzucają ulepy za wygórowaną cenę z myślą, że Ktoś spojrzy że cena spora to i auto perełka. Na allegro była kiedyś taka perełka z Radomia mk1 za 28k szkoda tylko że miała przeszczep dupy z innej TT.
A ja widze to troche inaczej. Niektorzy tu na forum nadal wierza ze audi tt to jakis supersamochod a tak naprawde jest to golf/audi w bardzo ladnej obudowie. Jezdzilem i golfem i audi ale chce tt bo poprostu jego widok w srodku/na zewnatrz jest ponadczasowy. Mysle ze nie ma sensu mowic komus kto chce dac 15k za tt zeby kupil taka za 25 od forumowicza wychuchana. Wolalbym zeby osoby oceniajace auta pisaly o ich mankamentach a nie wysmiewaly potencjalnych kupujacych do siebie i klubu. Najgorsze jest komentowanie aut wystawionych na sprzedaz na forum - typu: fajne felgi, o malowane drzwi auto po dachu, grill po lifcie, bity przod. Nie chce zebyscie odebrali to jako jakis hejt bo na forum dowiedzialem sie bardzo duzo rzeczy i mi bardzo pomaga ale naprawde, piszmy na temat i pomagajmy a nie zniechecajmy do siebie. Pozdr
Zgadzam się w 100%. Kupiłem Audi TT i już uważam, że jest najlepsze na świecie
Co do cen samochodów, mam tylko jedną wątpliwość...
Nie wiem skąd się biorą te ceny rynkowe o których tutaj wszyscy piszą.
Kiedy brałem się za zakup samochodu (wybierałem z czwórki: CLK,SLK, Scirocco,TT) porównałem sobie wartość ubezpieczenia AC (tzn. ile wypłacą w razie kradzieży/szkody całkowitej)
Ustawiłem te same parametry, czyli rok 2006, przebieg ~150k km i standardowe wyposażenie.
Najlepsza różnica między ceną "rynkową" a ceną podawaną przez sprzedających była na Audi TT.
I teraz uwaga, bo TT (8J) ze standardowym wyposażeniem zostało wycenione na 44.000zł (w PZU). No i tyle byłbym wstanie dać za standardowe auto. A nie od 50 tysi. jak to bywało na alledorgo.
Za modyfikacje ubezpieczyciel nie wypłaca dodatkowej kasy, chyba, że ma to w tabelkach przy wyposażeniu modelu (tutaj chodzi mi o felgi, radio, lusterka itp.)
Dlatego nie ma co liczyć, że się sprzeda auto + koszt wszystkich modyfikacji.
Kupiłem auto ostatecznie za 53 000 pln. Ubezpieczyciel wycenił mi auto +wyposażenie na 50 500 pln. czyli i tak będę w plecy w przypadku w/w problemów.
Teraz jak jeżdżę mk2 , żałuje - że moim pierwszym autem nie była mk1, tylko Audi A6.
Ja mam tylko na myśli to, ile dostaniesz kasy od ubezpieczyciela w razie szkody całkowitej.
Chciałbyś wydać 50.000 na auto a w razie W dostać za niego 44.000??? W życiu bym takiego interesu nie chciał zrobić.
Ceny rynkowe biorą się od cen na wolnym rynku. Każdy ma prawo wystawić za ile chce. Na początku sprzedaży nowego modelu podaż na rynku aut używanych jest znikoma. Z upływem czasu pojawia się co raz więcej ofert(jednak zazwyczaj są to auta po wypadkach i innych przygodach, ponieważ Ci co kupili nowe jeszcze nie wymieniają) , mniej więcej po 3-4 latach zaczynają się pojawiać oferty od pierwszych właścicieli z dokumentacją. Więc taka osoba zazwyczaj wystawia auto w górnej granicy w cenach z danego rocznika. Następnie kupującym, którzy oglądają auta, widzą różnicę pomiędzy tym najtańszym a tym droższym(często lepszym) egzemplarzem. Więc automatycznie Ci co nie mogą sprzedać opuszczają cenę. I tak powstają ogromne różnice cenowe. Niestety w naszym kraju już handlarze się nauczyli, że za tanio też nie można, ponieważ Polak przy największym szrocie oczekuje w 100% sprawnego i bezwypadkowego auta. Więc żeby typowy Polak chciał obejrzeć auto wystawiają wysoką cenę. Polak uważa, że im wyższa tym lepsze auto. A tak niestety już nie jest. Jednak nie popadajmy ze skrajności w skrajność i nie oczekujmy , że ktoś zrobi nam prezent i odda auto za darmo. Nawet na przykładzie TT można sobie zaobserwować jak to jest. Przykład najtańsze 225Q 99-00 kosztuje 15 tyś, najdroższe 35. Po środku jest kwota ok.25 tyś i już wielu klubowiczów kupiło za tę kwotę przyzwoite auta( nie są to igły, ale sztuki, które wymagają dopieszczenia, z dosyć małymi przygodami lakierniczymi typu 1-2 elementy). Po drugie cena wystawiona przez sprzedającego to tylko kwota wywoławcza, często (a wiem co mówię, bo obracam autami) na miejscu przy negocjacji schodzi się od 5-15% wartości, szczególnie w przypadku aut mało użytkowych (typu TT i inne 2 drzwiowe,niewygodne,droższe w eksploatacji auta). Niestety na takie auta jest najmniej klientów, ponieważ takie auto jest niepraktyczne. Po trzecie różnica w cenie na przykładzie części klubowiczów jest spowodowana tym ile włożyli w auto. Jednak wiadomo, że tego się nie odzyska. Przykład na moim aucie w ciągu 1,5 roku dorzucone ok.17 tyś zł. Auto ma praktycznie wszystkie części mechaniczne i zawieszeniowe nowe. Wiadomo, że sprzedając nie sprzedam za cenę zakupu + to co włożyłem. Jednak auto wystawiłem za 28900 i wiem, że ktoś jak kupi nie musi włożyć 17 tyś do auta kupionego za 17 czy 20 tyś. Tylko ma sprawne auto , za które wyłożył więcej , ale nie musi potem dokładać i zostawiać auta na długie dni w warsztatach.
Więc mamy XXI w , każdy może sobie sprzedawać za ile chce , jak i kupować za ile chce.
Więc klub jest od pomocy, jeżeli ktoś wrzuca szrota , powiedzmy , że ciekawie nie wygląda. Ale dajmy argumenty typu: lakierowane elementy, dziury w fotelu itp. Tak samo źle spasowany przód nie musi oznaczać kolizji, wystarczy , że ktoś musiał lampę wyjąć i źle poskładam. Na podstawie zdjęć nie da się dobrze ocenić auta. Na zdjęciu nie słychać pracy silnika i zawieszenia.
Ale niestety musisz zdać sobie sprawę, że cena którą uda Ci się "wynegocjować" do wpisania jako wartość Twojego auta w dniu ubezpieczania, nijak się ma do tego jakie odszkodowanie dostaniesz. Ukradną Ci samochód lub będziesz miał szkodę całkowitą i naliczają Ci odszkodowanie od wartości auta w dniu szkody, a cena pochodzi z katalogu aktualnego na dzień szkody, praktycznie nigdy nie dostaniesz kwoty jaką wpiszą Ci w sumie ubezpieczenia.
Pierwszą moją pracą była praca w leasingach i ubezpieczeniach. Najgorsze jest to, że klient jest rolowany od początku ponieważ w przypadku:
-aut nowych jest wpisywana wartość z fv i jest utrzymywana przez 12 m-cy. Potem wartość spada i to dużo ok.30%. Więc jeśli rąbną Ci auto po 12 m-cach i1 dniu dostajesz 70% wartości nowego.
-aut używanych, tutaj teoretycznie wpisuje się wartość z katalogów typu eurotax. Jednak też to nie jest wiążące ponieważ w tych katalogach są różne parametry, które można zmieniać samemu by zmienić wartość auta. Więc ubezpieczyciel/broker wpisuje jak największa wartość by wziąć jak największą składkę. Ale już 2 dni po ubezpieczeniu może dostać 10-15% mniej niż ubezpieczyłeś. Bo oni wtedy biorą wartość auta na dany dzień przy najgorszych parametrach(bo co to jest parametr czynnik lokalny od -10% do +10%)
Niestety - normalna sprawa. Wycenę tego samego auta można zrobić w zależności od tego kto i w jakim celu tej wyceny potrzebuje. W Eurotaxie czy InfoEkspert zawsze przyjmuje się różne korekty na plus lub minus. Jak ktoś potrzebuje trochę zaniżyć wartość to odpowiednio układa się korekty podkręcając niektóre parametry i analogicznie w drugą stronę.
Jasne przecież, że nikt by nie chciał. Ale niestety takie są realia - firmy ubezpieczeniowe na początku chętnie wpisują jak największą wartość, a gdy przychodzi co do czego to starają się na wszystkim urwać. Dużo też zależy od tego w jakiej firmie masz ubezpieczenie, ale generalnie każdy ubezpieczyciel patrzy, żeby na Tobie zarobić jak najwięcej, a nie żeby otrzeć Ci łzy po - odpukać - szkodzie całkowitej.
i tutaj właśnie wychodzi cała logika. Firmy ubezpieczeniowe mają na nas zarabiać.
Jest ubezpieczone na taka kwote, ciekawe ile by Ci z niej wyplacili? 60k, 65k?