1. Zaraz po przekroczeniu granicy poszła obok mnie z rykiem BMW 640. Więc redukcja, tryb S i gonię. Przy 220 usiadłem jej na ogonie, długo mnie nie puszczał sądząc chyba, że po prostu się go uczepiłem jako sponsora, aż wreszcie przy 250 łaskawie zjechał. Do 270 jechaliśmy obok siebie i.. odpadł. Ja doleciałem do 279 i znudził mi się jego smutny widok we wstecznym
2. Podobny początek z Audi RS4. Doszedłem go, przyhamował do 90 za jakimś marudą. Zwolniło się miejsce, ruszył ostro, ale powolutku go dochodziłem, stąd sądziłem, że jestem mocniejszy. Do 270 się zrównaliśmy i jechaliśmy obok siebie przez kilka km. Identycznie dociągnęliśmy do 281, gdzie był mój max i jak widac też jego. Zatem ze startu pewnie bym go wziął (dzięki masie), przy maxie już jest równo.