Zostawiłam go w Katowicach pod Silesią na parkingu podziemnym, tradycyjnie jak najdalej od wejścia*. Wracam po 1,5 h, na dywaniku leży coś srebrnego (pierwsza myśl - jakaś śruba wypadła?), staram się włożyć kluczyk, a stacyjki nie ma. Normalnie serce mi prawie pękło. Jak mogli, no jak? ;-(
Katowice i okolice! Uważajcie na swoje auta - panowie z naszego serwisu mówili, że to chyba jakaś wzmożona akcja w regionie - ostatnio mają bardzo dużo tego typu napraw.
* - żeby mi go nikt nie poobijał. ;->