Wracając z okolic Ożarowa Mazowieckiego, przy wjeździe na s8 zauważyłem dość "nerwowo" jadące BMW e60. Kierowca BMW mocno "poganiał" wolniejsze auta wjeżdżające wiaduktem więc stwierdziłem, że jest szansa się złapać. Zastanawiałem się ostatnio nad tym, czy oby moje TT jeździ jak przystało na te 180 koni, więc kontrolna myśl czy temperatury płynów są ok i siedzę na zderzaku e60-tki.
Na tylnej klapie nie było oznaczenia modelu, ale podwójne końcówki wydechu i czarny dym sugerują wersję 525d lub 530d. Lampy tylne przedliftowe, więc to raczej pierwszy wypust tego modelu (2003 r.) No ale do rzeczy:
Wjeżdżamy na s8, gość w BMW od razu skrajny lewy pas aby wyprzedzić maruderów, ja za nim i zdziwienie, bo na 3-ce mało co nie zaparkowałem mu w kufrze ;/ myślę, że może jednak nie chce się ścigać, ale z wydechu czarny dym, więc chyba jednak ogień.
Ponieważ musiałem odpuścić trochę żeby nie wjechać mu w tyłek, gość odskoczył na kilka metrów do przodu. Jednocześnie był na tyle uprzejmy, żeby zjechać na środkowy pas. Dogoniłem go pod koniec 4 biegu, następnie odskoczyłem na 3-4 metry i przy 200 km/h uznałem, że nie ma sensu dalej się napinać.
Niestety nie mam pewności, czy było to 525d czy 530d. W najgorszym wypadku objechałem 177-konnego diesla, czyli żaden wyczyn Jeżeli to było jednak 530d (czyli 218 koni) to jest to już bardziej wartościowy kill. Dla mnie najważniejsze jednak było potwierdzenie, że TT-tka mniej więcej jedzie na tyle, na ile powinna jechać 180 konna seria. Ostatnio zastanawiałem się, czy przypadkiem auto nie jest popsute, ale najwyraźniej przyzwyczaiłem się już do osiągów.