Dzis probowalem podejsc do sprawy po raz drugi, i zabralem sie za to przy pomocy kompresora na stacji benzynowej Niestety nie mialem przy sobie calego zestawu narzedzi, w zwiazku z czym nie mialem mojego super narzedzia do zaciskania weza od odmy. Uzylem w tym celu klucza francuskiego, ale okazal sie on minimalnie za maly (nie lapal doslownie 2ch milimetrow splaszczonego weza), w zwiazku z czym slychac bylo powietrze przechodzace przez ten waz.. Sprobowalem wiec drugim sposobem, tzn. zakrecilem wlew oleju, a wyciagnalem bagnet i zatkalem jego wejscie palcem. No i tu zaczelo mi cos syczec/bulgotac, juz myslalem skad to, gdzies od strony kolektora dolotowego. Ale ostatecznie okazal sie to chyba korek wlewu oleju, spod ktorego wypchnelo nawet minimalna ilosc oleju. Tak powinno byc?
Niby robilem tak jak napisane w tym temacie, a po odpaleniu samochod troche przykopcil... Nie byla to moze chmura dymu (niestety bylo juz ciemnawo i nie widzialem jego koloru), ale pojawil sie dymek z rury wydechowej , a jak zajechalem do domu, koncowka wydechu byla wilgotna Nie wiecie o co w tym chodzi?