Miałam dziś dziwny przypadek. Stojąc na światłach, nagle jakby mi się wydech urwał. Autko zaczęło trząść, brzęczeć, głośno chodzić jak bez tłumika, więc stwerdziłam - dobra mamy winowajcę, urwał się gdzieś wydech i ciągnie sie po ziemi. Zatrzymałam się, patrzę pod spód autka - czysto, wszystko na swoim miejscu. Po chwili autko chodziło normalnie. Momentalnie pojechałam na podnośnik. Kolega w warsztacie przejrzał układ wydechowy i mówi, że nic się nie oberwało. Żarty jakieś.

p.s. z tą klapką to właśnie tak się zastanawiam. Spaliny omijają sobie wirnik turbiny i wychodzą bez efektu. Jak przyjadę do tego gościa co ma mi sie dobrać do turbawki, to zasypię go różnymi już opracowanymi możliwościami. Niech szuka.