Powiem wam, że zakup tego audi pół biedy, zarejestrowanie go to jest po prostu wyczyn najwyższej klasy. Jestem tak w****ny, że aż pazury ledwo w klawiature trafiają. Kupiłem auto, pojechalem je przerejestrować, oczywiscie czekalem miesiac bo jednak 500pln za 2% podatku piechotą nie chodzi. Zapłaciłem, pani zerknela w dokumenty i mówi mi ze brakuje w umowie kodu pocztowego sprzedającego i ze musze go zdobyć. Wystawiła mi jednak dowód tymczasowy. Super ekstra. Mam taką pracę jaką mam, cały czas w rozjadach, ciągle gdzieś w świecie nie było czasu. Miesiąc minał, dzwonię do poprzedniego właściciela, on podał mi kod. Przyjezdzam na umowione spotkanie do wydziału komunikacji. Mowie ze mialem dostarczyc kod pocztowy itp... na to pan mówi mi ze musze przepisać ubezpieczenie na siebie, o czym nie wiedziałem. Więc do widzenia po 1 minucie, załatwianie przepisania ubezpieczenia, szukanie placówki, do tego ojciec moj jest wspolwascicielem zebym mial znizki, wiec ojca ciągać trzeba tu i tam. Dni lecą, w końcu załatwione. Umawiam sie ponownie, pani w okienku do mnie ze mialem dostarczyc ten kod, mowie jasne ze mam i go dytkuje jej a ona ze ma byc na umowie wpisany.... mowie da pani tą umowę to dopiszę ten kod, a ona ze nie ze musi być parafka poprzedniego wlasciciela. Ręce mi opadly. Wkur...* się totalnie, mowie jej ze zara sam to dopisze i sie podpisze za niego. Powiedziala ze mnie nie przyjmie i pozegnala. Krew mnie zalala bo juz minelo 2 tygodnie jak dowod tymczasowy nie wazny a ja nie mam srodka transportu, prace zaczynam czasami jak to w lotnictwie o 1-2-3 nad ranem i z mojej miejscowosci absolutnie mam jak sie dostac na lotnisko, zycie utrudnione na maxa. Pojechalem na poczte, zadzwonilem do goscia ze wysle mu ta umowe zeby wpisal co potrzeba i odeslal, pomyslalem ze bede uczciwym Polakiem, czego zaluje zajebiscie. Trzeba bylo smaemu wpisac i zawiezc im jeszcze raz. Wyslalem na drugi koniec polski umowe priorytetem, gosc odebral 2 dni pozniej umowe, mowi ze podpisal i ze swojej firmy wyslal. Czekam... mija tydzień i nie ma!! Każdego dnia siedze w domu do godziny 15 czekam i na 16:30 bo codzeinnie liczylem ze przyjdzie umowa i pojade zarejestrowac samochód. Dziś mija 2 tygodnie odkad umowa dotarła do poprzedniego wlasciciela. Okazalo się, że jego kolega/wspolpracownik wyslal mi pocztą XERO mojej umowy a oryginal zatrzymal, wiec juz pies drapał to ze przesyłka ZAGINĘŁA na poczcie bo w sumie to bylo xero jak sie okazalo po niemal 2 tygodniach. Ręce opadają. Wczoraj wyłał mi oryginał DHLem. Siedzę dziś i czekam na paczkę od rana w tej zapadłej dziurze konstancińskiej i nie ma. Mysle zadzwonie do DHL moze jest przesylka to ogarne kogos i pojade odebrac sam z magazyny, bo dzisiejsze spotkanie w wydziale komunikacji przepadło chyba 20 juz z rzędu. Dzownię do nich, faktycznie jest paczka na moje nazwisko ale nr domu jest 6 a nie 5, wiec mi paczki nie mogą wydać, nadawca musi im wyslac fax lub mail z poprawnym adresem. Dzwonie do niego, mowie zeby im to wyslal to dzis to odbiore, jutro sie umowie na rejestracje na 16:30... a on nie ma chyba tych papierow, pewnie zostawil je w pracy bo tam wyslal i moze to zrobic jutro. Jutro znowu lece do pracy an 3 rano, znowu 130 pln taxówka w jedną stronę albo nie wiem, koczowanie od nocy na lotnisku. Modlę się żeby nie było opoznenia to jesli on to wysle to zalatwie tą sprawę jutro o 16:30 bo umówilem spotkanie (na pozniejsza godzinę sie nie da umówić) jak się nie uda to w czwartę lecę na 3 dni na pustynie wroce w sobotę i nic nie zlatwie, w niedziele rowniez, w poniedzialek znowu lecę... masakra jakas. Po prostu masakra!! Przepisywalismy ubezpiecznie na siebie z ojcem w Allianz 2 tygodnie temu, wszystko super, wszystko ekstra. Rekalkulacja nie potrzebna. Wczoraj przychodzi wezwanie do zaplaty i rata przypadala na polowe września! O czym w Allianz nas nie poinformowali i ze windykacja bedzie go ścigać, wiec wczoraj jeszcze nie dosc ze krew mnie zala bo pocztan ie przyszla to do banku 500 pln zaplacic... nie no ręce mi opadaja. Jakby ta urzedniczka miala troche serca to by dala mi dopisac ten zasrany kod pocztowy. Najlepsze jest to ze poprzendi wlasciciel jezdzil 4 lata z blednym kodem! Co nikomu nie przeszkadzało. Mowie jej ze skontaktowanie sie z tym czlowiekiem bedzie dla mnie bardzo trudne i sytuacja bedzie sie ciagnac w nieskonczonosc, i pytam a co by bylo jakby on zmarł to nie zarejestrowalbym samochodu z powodu kodu pocztowego? A ona mi mowi ze wtedy jego spadkobiercy by sie musieli podpisywać, to sa jakies śmieszne przepisy.
Ktoś z was ma zielone pojecie jakie w takim przypadku sa konsekwencje jazdy z niewaznym dowodem tymczasowym??? Jak mnie zatrzymaja do kontroli powiem ze nie odebrlaem jeszcze twardego dowodu, co się stanie?