Witam,

chciałem się podzielić przykrą nowiną,
nie dość, że jestem nowy na forum,
to był to mój PIERWSZY SAMOCHÓD.
Miałem go zaledwie 5 miesięcy dopóki pijany
kierowca Golf'a nie wjechał mi na czołówkę.



Był piękny słoneczny dzień, humor dopisywał wszystkim,
siostra która akurat w tym okresie leczyła się w Gdańskim szpitalu
poprosiła mnie bym ją zawiózł do miasta. Włączyliśmy głośniej muzykę,
i ruszyliśmy w drogę, nieświadomi tego, że za niecałe 3 minuty nadejdzie ból.
Droga sucha, mały ruch, gdyż jest to 3km za miastem Wejherowo, w pobliskiej wiosce.
Jedziemy... Coś się dzieje, z daleka widzę, że samochód marki Golf zjeżdża na mój pas
idealnie na zakręcie - wariat - pomyślałem. Wariat ten powrócił na swój pas ruchu, po chwili znów nie trzyma się linii prostej jak powinien. Zbliżam się, 30metrów. Słyszę moją siostrę - "MATEUSZ!". Milisekundy czy sekundy, nie wiem, to była chwila. Hamulec. 5 metrów. Zatrzymałem się, a może miałem max 10km/h. Nie wiem. Uderzenie. Siostra: "Ałaa ałaaaa". W lekkim szoku, pierwsza moja reakcja to patrzę na moją siostrę. Jest cała. Pytam co boli. To wciąż sekundy. Boli ją klatka piersiowa i ledwo łapie oddech - przycisnęły ją pasy. Nie miałem poduszek, wystrzeliły poprzedniemu właścicielowi. Wychodzę z samochodu. Z Golfa wysiada trójka młodych chłopaków. Zakrwawieni. Nie wzywaj policji, zapłacę Ci ile chcesz - pierwsze co usłyszałem. I w sumie jedyne co powiedzieli. Próbuję dzwonić na policję. Zbierają się gapie. Ktoś ze świadków również dzwoni na policję. Po 10 sygnałach rozłączam się. Dzwonię po ojca. Po jakimś czasie wreszcie ktoś z gapiów dodzwonił się na policję. Jadą. Siostra w samochodzie. Ja klnę na ulicy. Bez namysłu chodzę w kółko. siostra mówi, że krwawię, czułem to. Głowę rozbiłem uderzając nią o zasłonkę słoneczką. Wyjmuję aparat - zboczenie zawodowe, fotograf. Robię zdjęcia wypadku, próbuję zrobić zdjęcie tak aby złapać winowajców ale.... nie ma dwóch. Patrzę za siebie - uciekają. Ojciec podjechał, biegnę za nimi. Widzi mnie, mówię jemu, że uciekają winni. Pojechał za nimi. Pogotowie i straż przyjechali. Policji wciąż nie ma. Zabierają siostrę, jednego z samochodu Golf i mnie. Kołnierze itp. Po chwili policja. Parę informacji, bla bla bla, jedziemy do szpitala. Ojciec wciąż goni winnych. Jaki jest tego koniec?

- ja i siostra żyjemy, miałem parę szwów na głowie, siniaków i ból kręgosłupa przez 2-3tyg
- policja z ojcem złapała winnych po paru kilometrach biegania
- samochód uznany przez ubezpieczalnię Compensa do kasacji

Jak jest dzisiaj?
Walczę z Compensą o porządne wynagrodzenie, dali dużo za mało.

Tak więc od czasu wypadku jestem bez samochodu i bez pieniędzy.
Mam jednak nadzieję, że wkrótce zakupię nowy samochód, gdyż 5 miesięcy użytkowania to dla mnie zdecydowanie za mało. Nie nacieszyłem się nim.

Poniżej podaję link do zdjęć z wypadku i informacji policyjnych:

Wypadek w Gowinie: WALNĘLI W AUDI I DALI DYLA

Aktualności - Wejherowo - Wejher.com


A tutaj film, wiadomości TTM:
Twoja Telewizja Morska

Mam nadzieję, że nikomu z Was się nie przydarzy taka przygoda,
nie jest to przyjemne a czas jaki teraz się traci by to załatwić jest zbyt drogocenny.

pozdrawiam Was!