Spotkanie spontaniczne. Przypadkiem, znowu Honda, znowu srebrna, tyle że starsza. Stajemy na światłach, zielone, ruszamy. Jadę z Niunią i prawie pełnym bakiem. Mówie do niej, zobacz, takie gówno a chce się ścigać. Jedynka,dwója jestem jakieś 2 długości przed nim, patrzę w lusterko i się śmieje. Jednak trójka jesteśmy równo, czwórka o półdługości z przodu. Zbliżaliśmy się do świateł i stał mały korek, gościu hebel i za mnie, podziękowałem awaryjnymi, on mrygnął długimi. Ja w prawo, on prosto pomachaliśmy. Powiem szczerze, że dopiero jak był za mną na światłach zobaczyłem dziure w zderzaku i IC. Ale kill to kill. Aczkolwiek można się zdzwić, że takie starsze auta tak śmigają. Nie wiem co miał pod maską i nie wiem ile koni.