Dziś dojeżdżając do skrzyżowania na czerwonym świetle usłyszałem pisk opon auta które jechało za mną i ostro hamowało, spojrzałęm w lusterko i ruszyłem do przodu, bo gość by na mnie wpadł- myślę sobie- ślepy idiota...
Jednak ten "ślepy idiota" wysiadł do mnie żeby mnie poinformować, że nie mam żadnego światła STOP.
I faktycznie.
Bezpieczników jeszcze nie sprawdzałem, bo ciemno już było, ale znajomy mechanik powiedział mi, że to prawdopodobnie włącznik świateł stop.
Powiedział, abym spróbował jechać np. na drugim biegu ze stałą prędkością, załóżmy 40km/h i lewą nogą delikatnie nacisnął pedał hamulca- nie do tego stopnia, żeby auto zaczęło hamować, tylko delikatnie, aby zrobić mały skok, wg niego auto wówczas powinno zacząć zwalniać, ponieważ ten czujnik podobno ma jeszcze inne funkcje oprócz zapalania świateł, w tym przypadku powinien odciąć moc jak by się komuś pedały pomyliły. Słyszał może ktoś o tym, czy to prawda? Zrobiłem jak powiedział, ale auto nie zwolniło- żadnej reakcji.
Miał ktoś może podobny problem? P.S. Może mi ktoś podpowiedzieć który bezpiecznik odpowiada za światła stopu? Bezpiecznik należy sprawdzić w pierwszej kolejności, jednak dała mi do myślenia sugestia mechanika która defacto wydaje mi się trochę abstrakcyjna

Ew. czy ktoś przy okazji może zrobić próbę lewej nogi i sprawdzić czy faktycznie auto zwolni?

P.S. Wszystkie żarówki na 100% dobre.