Pamiętam w podstawówce mieliśmy takiego kolegę w klasie, który pochodził z alkoholickiej rodziny. Koleś był najgorszym uczniem w klasie, bił wszystkich, palił papierosy pił wino itd. Pewnego dnia przywieziono do szkoły fortepian i jeszcze nie zdążyli go w klasie postawić to stał na korytarzu. Ten koleś usiadł i zaczął grać... wszystkim kopary opadły.