Widocznie jest przyzwyczajony do takich prędkości. Jak pierwszy raz przekraczałem 200 to miałem tunel w oczach i spocone ręce, podobnie kilka lat później przy 250. Ostatnio wiele razy 260-270 nie robiły wrażenia. Co innego zakręty, ale tu też widocznie facet ma wyczutą granicę i przeciążenie nie robi na nim wrażenia (może to były motocyklista, jak np. kws, który zakręty bierze bez mrugnięcia stopami, gdzie ja już zwalniam bez potrzeby