Kolega comoaligato robi dobrą robotę. Sprawdzałem u niego przed zakupem auta i nie szkoda mi wydanych 50PLN za sprawdzenie historii po VINie.
Pierwsza zasada to, że jak auto jeździ w PL już parę lat i nie było serwisowane w ASO to nie ma sensu weryfikacji - mija się z celem, bo i tak nie potwierdzimy aktualnego przebiegu, jedynie co dostaniemy informację co było kiedyś robione a aucie i jaki był stan licznika przy ostatniej naprawie, a to już jest punkt wyjścia do bieżącego przebiegu - patrzymy jaka jest różnica, może okazać się, że auto np. 4 lata temu miał 200tyś, a teraz na ok. 150tyś..
W przypadku aut świeżo sprowadzonych lub na bieżąco serwisowanych w ASO opłaca się wydać kasę za historię serwisową. Mamy wtedy całą historię, czyli co było robione i kiedy. Najważniejsze jest wyciągać z tego wnioski typu: auto dopiero sprwadzone a ostatni przegląd dwa lata temu - czyli zastanawiamy się co robiło ostatnie dwa lata? Czy stało dwa lata i szukało kupca? Czy było po dzwonie? Itp.

Powiem Wam szczerze, że jak właściciel (np Niemiec) dba o auto to nawet na wymianę żarówki jedzie do ASO. Ja mam w swojej historii nawet wymianę kół lato-zima, zima-lato .

A tak na marginesie na TVN Turbo zrobili program z ukrytą kamerę i handlarze opowiadali jak w nowych autach robi się historię. Tak w skrócie: auto z przebiegiem 200-300tyś kupione we Włoszech wiezie się do Niemiec. Cofa się licznik na 90tyś jedzie do serwisu i wymienia się rozrząd - powstaje wpis, następnie miesiąc, dwa później robi się wymianę oleju, też w tym samym serwisie i tak powstaje nowa historia serwisowa. Auto przyjeżdża do PL i jest sprzedawane z nową książką, niskim przebiegiem i po pierwszym właścicielu. Takie auta idą jak ciepłe bułki, tak jak powiedział handlarz: to klient(kupujący) kształtuje rynkek, każdy chce auto 2-3 letnie z niskim przebiegiem po pierwszym właścicielu.