przed wyjazdem płyn praktycznie cały zszedł. wlałem resztke którą miałem przy sobie, i prosto z uczelni pojechałem do mechanika. Podczas ciągłej jazdy nie było źle, pęd powietrza chłodził troche. W korku zaczeły się problemy. temperatura zaczeła gwałtownie rosnąć, no to telefon do mechanika, ten powiedział bym spokojnie starał się dojechać, no to jade. Jazda była jedną z najcięższych w zyciu na 5km 2 postoje 15 minutowe, w korku jazda systemem podjazd-wyłaczenie silnika, jak zaczynała temperatura dochodzić do czerwonego pola gasiłem auto na dłużej. Poza rosnącą jak pojebana temperaturą auto jechało normalnie, nie wyczułem by coś się spieprzyło. Nie znam się na mechanice samochodowej i nie mam pojęcią co się mogło przez to zjebać, mam tylko nadzieje że koszty nie przekroczą 10 tysięcy:/.