Jakieś 2 tygodnie temu w sobotę jedziemy sobie z kolegą w okolice żywca po jeszcze jednego kolegę, godzina była ok 22-23, przy wyjeździe z miasta skończyła się 2 pasmówka i zrobiła się normalna droga. Jechalismy sobie spokojnie ok 80-90km/h gdy nagle do tyłka przykleiło mi się małe conieco i trzymało się zdrowo. My dalej spokojnie jechaliśmy, myślę - gościowi się śpieszy. Po jakimś czasie mnie gościu wyprzedził, patrze a to stary Escort taki gdzies 95-96r. Dojechaliśmy do świateł, i przed nami jeszcze jedno autko jechało, gdy skręciło ten escort przydeptał zdrowo i zaczął mi uciekać, spóźniona reakcja, wybaczcie nie byłem przygotowany , droge znam, było pusto no to ja także but. Uciekł mi na jakies 10-13m. Potem trzymaliśmy się równo, chociaż musialem czasami przychamować gdyż nie chciałem go wyprzedzać, zbyt niebezpieczne. Wjechaliśmy w odludne uliczki, tutaj juz gość znał drogę bardzo dobrze, pociskał sobie spokojnie 130-140 a przyśpieszenie miał praktycznie takie jak ja. Dopiero na skrzyżowaniu spotkaliśmy się szyba w szybę i okazało się że to ma starego RS'a 150 KM, małe, stare, lekkie i niepozorne Podziękowaliśmy sobie za jazdę i każdy rozjechał się w swoją stronę. Ale niesmak pozostał