Ponizej opis: audi tt (1.8l 180km) vs nissan qashqai (2.0 150km).
Niedawno jechałem sobie swoim tt przez Polskę (gdzieś okolice Konin) spokojniutko (ok 120km/h), przez lasy oglądając sobie widoczki i słuchając sobie muzyczki
Droga była pusta, srodek tygodnia, godzina poranna, słoneczko ładnie wychodziło zza churek, gdy nagle dojechałem do jakiegoś takiego suv-a???? auto czarne, rejestracje PO... - numery sobie nagrałem na komórkę, bo pan (jak się potem okazało gdy go już wyprzedziłem) okazał sie być człowiekiem po 60-tce w dodatku z żoną obok - w podobnym wieku. Jechał sobie około 100-120km/h i... co się okazało potem (a był później fajny odcinek równej drogi)... nie chciał się dać wyprzedzić
Ale od początku
Jak wyżej pisałem, podjeżdżam do czarnego SUV-a i tak gdzieś z 30m za nim włanczam migacz i chcę wyprzedzić auto. No niestety, SUV się nie daje wyprzedzić... kierowca, gdy już mnie widział we wstecznym lusterku zjechał na lewy pas na którym ja już byłem...
więc spowrotem wjechałem na prawy pas, myśląc że kogoś tam chciał wyprzedzić - auto, rower etc, a z góry może ktoś za chwilę nadjechać... kierowca SUV-a wrócił na swój (prawy) pas i dalej jechał z 120-140km/h... no dobra myśle sobie, teraz go wyprzedzę... i znowu manewr (migacz... etc). Wyjechałem na lewy pas, jadę i jestem już przy jego tylnym kole a kierowca SUV-a znowu, tym razem bez migacza wyskakuje na prawy lewy...
myślę sobie palant jakis czy co? kobieta obok coś już w aucie zaczęła gestykulować i machać rękoma w kierunku kierowcy SUV-a... ok, jadę za nim po lewym pasie... gość przyspiesza - tak gdzieś do 150km/h... ja już sobie myślę, kiedy on zjedzie w końcu... po prawym pasie nikt nie jedzie - ale nie lubię wyprzedzać slalomem, więc jadę za gosciem, wróciłem na prawy pas i gość po chwili znowu wraca na prawy pas. No to ja rura i wyprzedzam goscia. Jestem gdzies na wysokości jego tynych drzwi a gosć myk bez migacza w moim kierunku... dobrze że było pobocze z asfaltu...nooo nieee sobie myślę... to ja tu grzecznie a tu jakiś imbecyl jedzie przede mną... kobieta w aucie darła się jak papuga - okno miał otwarte, ja również w swoi aucie... myśle sobie... gość źle wychowany, nie ma co liczyć na zrozumienie i kulturę na drodze...no cóż, chociaż nie lubię tak jeździć to niestety trzeba było... przychamować z lekka i myk prawym pasem i rura, zanim gość się połapał a mój tyłek był już przy jego prawym przednim kole gość wpadł na pomysł, żeby skręcić w moim kierunku - nie wiem, albo chciał mnie nastraszyć (bo nawet mu to trochę wyszło - pojechałem poboczem asfaltowym), ale swoja żonę (chyba) to już przeraził (zasłoniła oczy rękoma) na maxa... pocięłem do przodu, gosć za mna, ale już przy prędkości 180km/h odpuscił sobie... pomachałem mu ręką przez okno
Potem stanęłem na stacji benzynowej i poszedłem sobie zamówić jedzonko.
Gość zajechał na stacje, ale na głowie miał już żonę wraz z jej krzykiem i złością...
nie pozostało mi nic innego jak tylko się uśmiechnać w jego kierunku i pijąc sobie spokojnie pepsi