Witam,

wczoraj padła mi moja malutka... Odebrałem samochód od mechaniora, wymieniłem hamulce, zawieszenie, rozpórke, rozrząd, dystanse itd.

Odpaliem maszyne rozgrzewałem 10 min no i sie przejechałem kawałek auto szło jak szalone, podjechałem do szwagra żeby przetestował ale jak przetestował no przyjechał z dymem spod maski i wydechu...

Wyglądało to tak;

z wydechu wydobywały się kłęby białego dymu, olej wywalił przez bagnet... cała komora zalana, z okolic turbiny waliło parą i temperatura ok. 90 stopni... Wiatraki sie nie wlaczyly...

Pomocy... Nie wiem co moglo sie stać... Auto nie było skatowane... Po całej nocy walczyliśmy i wyjęliśmy turbine ma luzy ale nie aż takie żeby to było tym spowodowane...

Po oględzinach stwierdzono ze na jednym cylindrze może być za mała kompresja...

Moze to tłok się wypalił?

P.S a miałem w poniedziałek jechać na wakacje...