Stoję sobie na światełkach w Toruniu na Rubinkowie... Troszkę zdołowany pewną sprawą... i zdenerwowany. Podjeżdża łysy beret w dresie w niebieskim punciaku. Doczepiona końcówka i podziurawiony gwoździem tłumik - takie przynajmniej dawało to efekty dźwiękowe. Gazuje go... popiskuje... Widać że zapuścił się z okolicznej wioski do miasta.
Teoretycznie nie powinienem się zniżać do jego poziomu... no ale...
Zielone światło... Pozwoliłem abyśmy ruszyli równo tak do 60 km/h, zerknąłem na niego po czym z 2-jeczki pociągnąłem do 100-wki zjechałem na 3 pas, przywaliłem po heblach, zjechałem za nim na pierwszy pas i wyprzedziłem go znów
Przy następnych światłach stanął za mną...