Spróbuję z kolejnym tematem, chociaż odpowiedzi się nie spodziewam, więc napiszę go raczej bardziej jako ciekawostkę.
Otóż, ogólnie z moją TT nie ma żadnych problemów, ale postanowiłem sobie przetestować szczelność dolotu - do tego użyłem pompki ciśnieniowej.
No i tak sobie testowałem, znalazłem jakąś delikatną nieszczelność (okolice eżektora), ale stwierdziłem, że poczekam do wiosny z wymianą, bo nie mam żadnych objawów - brak falowania obrotów, brak błędów w kompie, etc...

Poskładałem wszystko do kupy i jakież było moje zdziwienie jak po odpaleniu zobaczyłem wielką chmurę dymu z wydechu.

Auto dymi na biegu jałowym i przy przegazowywaniu. W trakcie jazdy nie widać, ale domyślam się, że po prostu dym się "rozchodzi".
Domniemywam, przeglądając podobne filmiki na YT, że to padło właśnie turbo, tym bardziej, że widać też delikatny dym i jakieś zapocenie w okolicach połączenia turbo z wydechem.

No i tak się zastanawiam - czy to zbieg okoliczności, że akurat teraz turbo padło, czy jest jednak szansa, że przypadkiem mu pomogłem testując szczelność i podając ciśnienie. Niby nie podawałem wielkiego ciśnienia, bo nie dobijałem nawet do 2. barów.
Mogłem wydmuchać jakąś uszczelkę?