Witam,
mam taki problem że jak jest chłodno na zewnątrz np z rana, auto stoi dłużej, silnik jest mocno wystudzony to po odpaleniu i przejechaniu się kawałek, obroty spadają do tych jałowych 880, ale wskazówka od temp. stoi jeszcze "na zero".
Pojawia się wówczas efekt "wypadania zapłonu", tj rzucanie silnikiem i "pyrkanie z wydechu", gdy się auto konkretnie nagrzeje, tak jakby już problem mija, albo jest minimalny. Co ciekawe sterownik chyba tego nie widzi bo wskazówka od obrotów stoi równo.
Wiele w aucie wymienione, zacząłem się zastanawiać nad przepustnicą lub/i uszczelka pomiędzy nią a kolektorem albo uszczelką kolektor-głowica.

oczywiście na komputerze błędów brak...
Co zostało wymienione:
- 4x cewki Beru
- 4x świece NGK
- gumki i gniazda wtrysków (ASO)
- kompletna odma z zaworem (ASO)
- uszczelka pokrywy zaworów Elring
- pompa paliwa Siemens
- uszczelka turbiny, kolektora wydechowego
- wężyki/rurki - pod kolektorem dolotowym do regulatora paliwa + zaworu DV

Więcej nie kojarzę, dodam tez że jak jest silnik zimny i na jałowym czuć tę niestabilną pracę to podczas jazdy auto jest takie lekko szarpiące i tak jakby delikatnie "nie ma" siły jechać, na ciepłym jest lepiej.
W aucie czysta benzyna 1,8T 180 KM, brak LPG