Cześć Wszystkim!

Ostatnimi czasy udało mi się wygospodarować trochę czasu na kolejną porcję diagnostyki/napraw itd. Jako że mechanik doprowadził silnik do porządku postanowiłem powoli brać się za ogarnięcie różnych pierdółek we własnym zakresie. Na pierwszy ogień ruszyłem ze sprawdzeniem oświetlenia w podsufitce (działającego losowo, czasem szło je włączyć ręcznie czasem nie), bagażniku itp.

Po odpięciu całej "lampki", przedmuchaniu gniazda i podłączeniu ponownie zaczęła świecić tak, jak powinna (nic nie lutowałem).
Wziąłem się za wymianę żarówek na LED-y. Niestety pech chciał, że coś się autku nie spodobało przy wkręcaniu jednej z żarówek w podsufitce (bocznej, włączanej osobnym przyciskiem). Nie dało się jej włączyć, a powrót do oryginalnej nic nie dał. Na ten moment przestało działać w zasadzie całe oświetlenie wnętrza (bagażnik, podsufitka, światełko za osłoną przeciwsłoneczną) z wyjątkiem lampki w schowku. Przestały także się opuszczać szyby przy otwieraniu drzwi (zarówno lewych jak i prawych), oraz nie miga dioda alarmu.
Otwieranie i zamykanie drzwi z pilota działa.

No i teraz moje pytanie. Czy dobrze rozumiem, że za wymienione oświetlenie, alarm i uchylanie szyb odpowiada moduł komfortu? Podejrzewam, że może bezpiecznik (piątka tak?) poszedł w jakiś sposób, ale to sprawdzę najprędzej dopiero jutro po pracy, bo nie mam nic na podmianę. Czy może to być wina jeszcze jakiegoś innego elementu/bezpiecznika?

PS.
Czy to w ogóle możliwe, że wymieniając żaróweczkę zabiłem cały moduł czy to raczej zbieg okoliczności jeśli faktycznie teraz padł?

Za wszelkie dodatkowe sugestie będę bardzo wdzięczny.