Chłodzenie po zgaszeniu silnika

[Wachu]

Hej. Wybaczcie nazwę wątku i kolokwialny opis problemu, ale ciężko mi to ubrać w słowa.

Wczoraj wracając z pracy nastałem się trochę w korku. Zanim zjechałem do garażu i wyłączyłem silnik, to przejechałem około trzech kilometrów miejskim tempem. Temperatura płynu chłodzącego według zegara przez większość czasu miała 90 stopni, czyli tak jak być powinno. Czasami po zatrzymaniu się w korku wzrastała w szybkim tempie do około 100 stopni, ale jak szybko wzrosła tak szybko spadła. Jestem prawie pewien, że jest to problem z samym silniczkiem zegara. Jak już dojechałem do garażu, to po przekręceniu kluczyka i jego wyjęciu spod maski wydobywał się odgłos tak jakby silnik w ogóle nie zgasł. Z niedowierzaniem spojrzałem na obrotomierz, ale pokazywał zero, więc pomyślałem, że to być może wentylatory chłodzą silnik. Niestety jestem człowiekiem wolnomyślącym i nie wpadłem na pomysł żeby rzucić okiem pod maskę.. Poczekałem chwilę i odgłos ustał. Pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło. Czy powinienem się bać? Z tego co wiem nie jest to nic nadzwyczajnego i widziałem to już kilka razy w innych samochodach, ale w moim występuje to pierwszy raz, a zdarzało mi się jeździć tym samochodem dużo szybciej. Teraz było maks 60km/h i takie cuda. W dodatku w mroźny dzień. Może termostat się kończy?

Drugą sprawą są kierunkowskazy. Włączając kierunkowskazy przy wyciągniętym kluczyku zapalają się również zegary. Czy to normalne zachowanie?