Trend jest taki, że buduje się auta pod krawężniki w mieście. Terenówki stricte w teren ewoluowały w SUV-y do podwożenia dzieci na zajęcia i pań na manicure. Coupe doczekały się odmian podkasanych na wysokość wybojów podmiejskich i miejskich krawężników. Hothatch przytyły i urosły, MINI i fiatowska pięćsetka doczekały się podwojenia wymiarów. Niedługo zapędy kierowców dokumentnie ostudzą wszechobecne odcinkowe pomiary prędkości średniej. Będzie jak na skandynawskiej autostradzie - 100-110km/h aż do za.... zaśnięcia. Poza tym za jakiś czas, może za dekady, można będzie wsiąść do auta i dalej znudzony światem za oknem pukać ekranik mobila, bo auto nas zawiezie od punktu A do B, jak jednoosobowy bus. Jak zażartowała swego czasu załoga Top Gear, stado autonomicznych Volvo będzie szukało o poranku miejsca do parkowania w mieście. Świat jutra puka już dziś...