Sam za dzieciaka pamiętam, jak zerkałem za okno do fajnie wyglądających aut, zeby zobaczyć ile mają na liczniku no i oczywiście na koniec ile rur wydechowych.
Dziś sam z przyjemnością patrze przez okno, jak jakiś małolat spogląda przez okno, a jeszcze lepiej jak jest z kolegą, czy koleżanką, wtedy objawia się w nim Jeremy Clarkson i staje się ekspertem mojego samochodu.
Wczoraj będąc w centrum Gdyni, jechałem sobie wolno ulicą z tzw. "kocich głów" prowadząca przez środek deptaku. Przez otwarte okno, słyszalem jak facet, starszy ode mnie, zachwala swojej niewiaście samochód. To co słyszałem, to aż miałem ochotę zatrzymać się, wyjść i strzelić mu w łeb, ale z drugiej strony ... fajne uczucie, słysząc, że mam pod maską gdzieś 500 koni i kosztuje z 300 tyś
On wyszedł na eksperta, ja na jakiegoś pierd**** celebrytę