No proszę można się w.......ć. Kupiłem TT i była zalana własnie takim olejem, choć nie mogłem stwierdzić czy to podróba. Jednak po wymianie i zalaniu Motula kupionego w IC, wydawało mi się, że silnik nabrał zdecydowanie lepszej "kultury pracy" - pomyślałem, że to efekt placebo. Przepracowany Mobil był mocno brudny (przepalony, czarny) i mocno już rozrzedzony, pod korkiem wlewu zaczęło się zbierać (masełko) i na ok 1000 km ok. 100mln dolewka. Auto przejechało na nim ok 8 tys. Teraz po przejechaniu ok. 2 tys. na Motulu, mój efekt placebo utrzymuje się, (masełka) pod korkiem nie ma, poziom oleju jest taki jak po wlaniu, TT zdecydowanie żwawiej sobie poczyna, co potwierdziłem na hamowni. Fakt zapłaciłem za olej nieco drożej w IC, ale jest to niewspółmierne do zniszczonego silnika poprzez nieświadome zalanie podróby. Jestem tylko ciekaw, czy w wypadku zniszczenia silnika i udowodnienia (udokumentowania) miejsca zakupu (sklepu, warsztatu, itp.), można ubiegać się o odszkodowanie za powstałe szkody? Chętnie, tak jak kolega "Malisz" wspomniał, przeczytałbym wypowiedź kolegi "poszkodowanego" właśnie przez takie badziewie.