Cześć,

3 dni temu spotkała mnie kolejna niespodzianka w mojej nowo zakupionej TT. Przejrzałem forum pod kątem problemów z aku i dużym poborem prądu przez TT, jednak mimo mnogości wątków nie znalazłem odpowiedzi na moje pytanie.

Auto użytkuje na średnich dystansach (codziennie ok 150 km autostradą). Jednak pewnego dnia rano TT całkiem umarła - nie można było otworzyć drzwi z pilota, a po przekręceniu kluczyka w stacyjce nie działo się absolutnie nic (nawet kontrolki się nie zapaliły). Odpaliłem na kablach od drugiego auta, silnik pochodził minutę, zgasiłem - i po chwili już bez kabli odpalił jak rakieta.

Po tej akcji podjechałem na stację diagnostyczną gdzie sprawdzili mi ładowanie (ponoć jest ok) i stan akumulatora (ponoć jest ok, ale już na granicy swojej mocy rozruchowej) znów zrobiłem trasę 100 km aby podładować aku. Kolejnego dnia wszystko było ok (odpala normalnie, od ręki), jednak dziś rano powtórka z rozrywki - z pilota nie można otworzyć, kontrolki nawet nie mignęły.

Pytanie do Was jest takie czy sprawdzać coś jeszcze czy to co napisałem wskazuje jednoznacznie na wymianę akumulatora?
Nie mam w tym aucie żadnych udziwnień które mogłyby pobierać ekstra prąd, nawet panel z radia zawsze ściągam

Moje wątpliwości wynikają z tego że wystarczyło odpalić na kablach na minutę i potem już wszystko działało rewelacyjnie (mogłem gasić i odpalać do woli) - czy taki czas wystarczyłby odpowiednie podładowanie aku?

z góry dzięki za pomoc...