Dzisiaj Warszawa na ul Kasprzaka (od Skierniewickiej do Prymasa Tysiąclecia) złapałem się spod świateł z 350Z (co zaobserwowałem: niebieski mat, wersja US słychać było blow-off) na pewno chciał się spróbować bo już skrzyżowanie wcześniej prowokował.
Więc skinienie głową, zielone i ruszamy. Start wiadomo quattro.... dwójka, trójka, myślałem, że zacznie mnie dochodzić ale byłem jakieś 3 długości z przodu i tak już zostało. Potem na światłach już uciekał wzrokiem. Ja pojechałem w Prymasa, on dalej Kasprzaka.
Powiem szczerze byłem w szoku wyniku. Może kierownik niedomagał może auto, ale sam chciał a kill jest killem