A ja tam sobie kiedyś, w dobrych czasach, kupiłem Wranglera YJ za 35k. Wsadziłem w niego drugie tyle i na koniec sprzedałem za 17k w trudniejszych czasach. Ale wspomnień etapu spania z katalogiem Quadratec pod poduszką i zamawiania nowiutkich, pachnących części prosto z JuEsEj nikt, ale to nikt mi nie odbierze. Oczywiście, można było podobną dzielność terenową (czyli odpowiednik czasu na 1/4) osiągnąć o połowę taniej. Ale też sam proces drutowania i rzeźby na używkach i patentach byłby o 90% mniej fajny. Więc - z mojego punktu widzenia i tego co mnie sprawiało przyjemność - warto było wydać dwa razy więcej i mieć ileśset % więcej przyjemności. Last but not least - działał bezbłędnie i bezawaryjnie, poległa dopiero skrzynia jak utopiłem go po deskę rozdzielczą a okazało się, że mechanicy zapomnieli do niej założyć odpowietrzenie. I też wtedy nie oszczędzałem przy motaniu - górna półka szpeju wjechała. Miałem środki, więc zainwestowałem w taką przyjemność - nie dla lansu (pod warstwą błota i tak niewiele widać), ale dla swojej własnej frajdy. Warto było