Ja już jestem po. Dziś wszystko poskładałem, dam znać niebawem jak się auto zachowuje przy odpalaniu.

Mały OT: wróciło mi trochę koni (na oko zgaduję, że z 25), udało mi się zrobić 0-100 w 5.8s podczas gdy przed czyszczeniem nie mogłem zejść poniżej 6.4s. Różnicę w mocy czuć, zwłaszcza na wyższych obrotach przy zbliżaniu się do czerwonego pola. Wyczyściłem przy okazji końcówki wtryskiwaczy (były całe czarne, otworów nie było widać) oraz wymieniłem uszczelnienia na wszelki wypadek (ASO 4x60zł za zestaw na jeden wtrysk). Spalanie jeszcze nie wiem czy się zmieniło (ponoć tu najczęściej widać poprawę po czyszczeniu), na trasie 60 km drogami B do Krakowa tempem ruchu ulicznego wyszło dziś 5.9l - nigdy tyle nie miałem, ale też nigdy tak wolno nie jechałem.

Odnośnie samej procedury to jest... skomplikowana. Trudna dla kogoś, kto robi to pierwszy raz (czyli na przykład mnie). Samo zdjęcie kolektora jest nie lada wyzwaniem, odłączanie przewodów paliwowych, zapieczonych wtyczek i odkręcanie śrub, których na pierwszy rzut oka i zdrowy chłopski rozum odkręcić się nie da i w końcu wymanewrowanie kolektora, odpięcie wtryskiwaczy itd. Samo czyszczenie dosyć proste, acz czasochłonne, ok. godziny na jedno gniazdo, przydatne są śrubokręty, szczotki druciane (najlepiej wyginające się) i dobra chemia, ja złowiłem coś z Liqui Molly w Intercarsie i podziałało bardzo dobrze. Składanie to ponownie sporo roboty, ale już nieco łatwiejszej jeśli się wszystko wcześniej dobrze rozebrało. Bardzo, ale to bardzo trzeba uważać na wkręcane i wykręcane śruby, lubią spaść bo są w trudno dostępnych miejscach - dobrzem mieć chwytaki i magnes do wyciągania, a najlepiej nic nie upuścić, bo jest tam pełno zakamarków, z których już się nic nie wydostanie. Wymagany jest też klucz M10 (dwunastokątna gwiazdka, zwany też triple square 19mm) do odkręcenia uchwytu kolektora - to jest najgorsza część całej tej operacji bo zwyczajnie nie ma gdzie wetknąć nasadki (dosłownie obok jest mocowanie rury bagnetu). Uwaga na rurkę odpowietrzającą skrzynie korbową - czarna, plastikowa, karbowana, ta dłuższa - lekkie wygięcie i po rurce, pęka, a człowiek się tego nie spodziewa, bo wygląda na elastyczną. Nowa 80zł ASO, 40zł zamiennik. Po demontażu i wyczyszczeniu przepustnicy jest do zrobienia adaptacja - falowanie na wolnych obrotach, jeszcze mnie to czeka, ale nie mam kabla .

Całość zajęła mi około 3 dni w trybie "do późna po pracy", podejrzewam, żę gdybym się brał za to ponownie to zmieściłbym się w jednym dniu roboczym ze wszystkim i myślę, że tyle czasu potrzebowałby na to mechanik. Zatem koszt takiej operacji = dniówka mechanika, czyli zależnie od rejonu, warsztatu, "znajomości" i innych czynników 200-800 zł - tyle przewiduje. Inna sprawa, że ciężko znaleźć kogoś, kto się tego podejmie, zrobi to dobrze i odpowiedzialnie, nic przy tym nie zepsuje. W zasadzie to to mnie skłoniło do tego, żeby się tym zająć samemu, aczkolwiek biorąc pod uwagę poświęcony na to czas i ryzyko zepsucia przewodów / wtyczek / rurek, dostania się śmieci do komory spalania itd uważam, że lepiej to komuś zlecić, pod warunkiem, że ten ktoś ma w tym jakieś doświadczenie i jest pewny.