225 T by Mesyszor

[Mesyszor]

Witam, to mój pierwszy post, dlatego jest mi bardzo miło, że mogę podzielić się z wami szczegółami dotyczącymi mojego auta. Forum obserwuję od dłuższego czasu, ale praca nie pozwalała mi podzielić się z wami solidnym opisem samochodu.
Moje zainteresowanie TTką sięgają lat 90-tych, kiedy jako dzieciak zobaczyłem plakat ze srebrną TTk-ą. Już, wtedy obiecałem sobie, że kiedyś kupię ten samochód.
Pech chciał, że w 2011 w moim "Prosiaku" (996) zatarł się silnik (dosyć popularna usterka we wczesnych modelach Porsche).
Od początku byłem zdecydowany na TT-kę 3.2 DSG, ale po przejechaniu się kilkoma "krajowymi" egzemplarzami doszedłem do wniosku, że zakup dobrego egzemplarza w Niemczech przekracza moje możliwości finansowe. Po obejrzeniu tuzina egzemplarzy 1.8T, gdy już chciałem odpuścić, na horyzoncie pojawiła się możliwość zakupu TT-ki od znajomych.
Oferowane TT spełniało moje wymagania. Srebrne, bezwypadkowe, wiarygodny przebieg, czarne wnętrze i działający Haldex. Czego chcieć więcej ?!
Takim sposobem stałem się posiadaczem srebrnej 225 konnej TTki z 2003 r.
Jak to bywa z realizacją marzeń... kiedy auto dostało mały wycisk na wierzch zaczęło wychodzić, że dotychczas autem jeździła kobieta.
W aucie w przeciągu dwóch lat użytkowania wymieniłem i dodałem następujące rzeczy:

• Nowe "zimówki" wraz z 16"
• Wymiana N129
• Nabiłem i odgrzybiłem Klimę
• sprzęgło wraz z dociskiem oraz cięgiełkami biegów.....
• Wymian króćca, który zrobił z TTki pewnego pięknego dnia "parowóz"
• DV, który strzelił podczas wyprzedzania
• Blokady wraz ze śledzeniem
• Złączki i elektryczne duperele

W pewnym momencie zacząłem nawet żałować zakupu, ale kiedy wsiadłem w X-6 małżonki zacząłem Tęsknić za TT, w której tego pięknego dnia postanowiła polecieć wtyczka odpowiadająca za kierunkowskazy, wycieraczki, ESP i Bóg wie, co jeszcze.....było akurat minus 20 stopni i śnieżyca, więc wyobraźcie sobie moją minę xD.
Około miesiąca temu zdecydowałem się, że z TT zrobię małą skarbonkę i przedmiot pożądania takim jakim była w latach 90-tych, poniżej przedstawiam listę do zrobienia:

• Wypiaskować i polakierować Felgi S Line 18"
• Zakupić jedyne sprawdzone opony Pirelli P Zero ( może i over kill, ale w "Prosiaku" nigdy nie miałem lepszych opon)
• Zainstalować poliftową atrapę
• Zainstalować instalację spryskiwaczy reflektorów
• Zainstalować Tylną dokładkę R32 plaster miodu
• Zakupić tylną dokładkę spojlera
• Wymienić zderzak przedni na oryginalny zderzak z TT R-32
• Polakierować Grill oraz Spojler, jak również Dokładkę na Piano Black
• Zainstalować dystanse 17 przód 20 tył
• Zainstalować TIP Samco Sport koniecznie czarny (żeby nie śmierdział wieś tuningiem)
• Założyć nową osłonę silnika( Stara była ciągnięta 240 kilometrów na godzinę )

Podsumowując auto jest naprawdę bardzo fajne, większość awarii była wynikiem dziadostwa ze strony Łódzkich "mistrzów mechaniki", których nie polecił bym żadnemu wrogowi.
Gdy kupowałem auto. W samochodzie były oryginalne zaślepki, gdy auto odbierałem od mechanika w miejsce zaślepek pojawiały się nieoryginalne śruby. Po tych doświadczeniach postanowiłem sam wziąć się za serwisowanie auta. Nie wynikało to w żadnym stopniu z braku funduszy. Dzięki temu mam gwarancję, że filtr za, który płacę rzeczywiście znajdzie się na miejscu, a plastikowe kołki za 2 zł rzeczywiście trafią na swoje miejsce i nie zostaną zastąpiony śrubami, których zostało trochę po poprzedniej robocie.......
Może jestem trochę "spaczony", bo auta dotychczas serwisowałem w ASO ale, gdy widzę warsztat przed, którym stoi około tuzina A8, to oczekiwał bym profesjonalizmu, a nie partactwa i oszukiwania konsumenta.