Perypetie dotyczą zakupu samochodu a nie samego auta Ponieważ byłem bardzo wybredny przy zakupie (w końcu miałem ograniczony budżet, a chciało by się kupić "roczne i za 5zł") to czynność ta trwała jakieś... 2 lata. W międzyczasie wszystkie okoliczności sprzysięgały się żeby zakup się nie udał - a to znajomy, z którym miałem jechać poszedł na stół operacyjny a to ja się rozchorowałem, a to jak znalazłem coś w Polsce to okazało się, że "właśnie został sprzedany komuś innemu" itd. itp. Mozna by było na ten temat napisać małą książeczkę A to co oglądałem w międzyczasie to długa historia. Jakby dało się skleić i naprawić gumą do żucia niektóre egzemplarze to tak by się właśnie działo. Koniec końców "już" podczas trzeciej wyprawy do Niemiec udało mi się kupić "kaloryferka" )) Aha, a na początku to jeszcze myślałem, że sobie kolor wybiorę (nie srebrny . Oczywiście skończyło się na... srebrnym!

[ Dodano: Pon Gru 31, 2007 12:22 am ]
Perypetie dotyczą zakupu samochodu a nie samego auta Ponieważ byłem bardzo wybredny przy zakupie (w końcu miałem ograniczony budżet, a chciało by się kupić "roczne i za 5zł") to czynność ta trwała jakieś... 2 lata. W międzyczasie wszystkie okoliczności sprzysięgały się żeby zakup się nie udał - a to znajomy, z którym miałem jechać poszedł na stół operacyjny a to ja się rozchorowałem, a to jak znalazłem coś w Polsce to okazało się, że "właśnie został sprzedany komuś innemu" itd. itp. Mozna by było na ten temat napisać małą książeczkę A to co oglądałem w międzyczasie to długa historia. Jakby dało się skleić i naprawić gumą do żucia niektóre egzemplarze to tak by się właśnie działo. Koniec końców "już" podczas trzeciej wyprawy do Niemiec udało mi się kupić "kaloryferka" )) Aha, a na początku to jeszcze myślałem, że sobie kolor wybiorę (nie srebrny . Oczywiście skończyło się na... srebrnym!