Stało się. Miałem przyjemność dzisiaj pojeździć moją Pszczółką po Śląsku. Nakręciłem 320 kilosów , już wracam do domu a tutaj wskaźnik temperatury zaledwie na 60-70 stopni i nic wyżej. Nie pomogło'' wykurzenie myszy'' z rur wydechowych przy 240km/h wskazówka i tak ledwo dochodziła siedemdziesiątki. Zamiast do domu zboczyłem odrobinę i wjechałem do warsztatu mechanicznego specjalizującego się w naprawie bryczek z grupy VW w Lisowie/Lublińca (mam zaufanie do Pana Rafała gdyż z moją Octavią i VW Touranem byłem tam już kilka razy ,i jak usterka była usunięta ,to była na 100% ) .Plac warsztatowy i chodnik przed posesją zawalone autami - szok! Pan Rafał po starej znajomości oderwał się od jakiegoś Tuarega i podpiął co trzeba. Nie pozostawił wątpliwości ,że wadliwy jest termostat ,gdyż kazał pozostawić na chwilę odpaloną audiczkę i powiedział '' zaraz wskazówka dojdzie 90 ki '' Po 5 minutach wskazówka doszła do pionu (-: . Ponownie kazał mi się przejechać ,ale już wiedział ,że spadnie do poprzedniego wskazania. Po kilometrze ''ostrej '' jazdy znowu było 60-70 na wskaźniku. Diagnoza ostateczna - wymiana termostatu ! Pytanie kiedy? Odpowiedź '' o Ku...a nie dam rady przez dwa tygodnie ,bo do świąt muszę ludziom samochody oddać !''. Przynajmniej gość uczciwy . Wiem co boli moje auto- dzisiaj zamówiłem termostat , inny mechanik mi go wymieni .
Pan Rafał za diagnozę nie wziął ani zeta (-: