Zdaję sobie sprawę, że niewiele aut jest w stanie podjąć walkę z motocyklami, ale czasem dla fun-u pogonię jakiegoś. Dziś trafił mi się jakiś czarny (w tej kwestii jak blondynka, poznaję tylko kolory), który był albo słabszy, albo jechał wolniej ze względu na nierówną drogę (mi kierownica szalała). W każdym razie zostawał w tyle. Przy chyba 3 światłach wymieniliśmy uśmiechy i usłyszałem "To jakiś szatan nie auto, szacun!"