Zyjemy w wolnym kraju ( nareszcie ). Ktokolwiek kupił TT ( nie ukradł !) ma niezaprzeczalne prawo robić z nim, co mu się zywnie podoba ( neony, diody, gazy, chip'y, choinki, pieski z wahliwą główką itd) Jego sprawa, nic nam do tego dopóki nie jest to nasze. Niech się lansuje, jezeli tym zyje. Przez to włąśnie ludzie są tak rózni i dzięki temu tak ciekawi. Nie wyobrażam sobie jeżdżących po kraju np. tylko czarnych TT ( bo tak się komuś spodobało), identycznych, jakby skopiowanych. Straszne! Na szczęście czasy urawnirowki - czyli wszyscy tak samo- dawno się skończyły. Niech będzie ten koloryt, bo kazdego cieszy coś innego, a to nie powód, zeby twierdzić, ze dzięki nie odpowiadającej nam "inności" innych, nasze wózki tracą na wartości, To błędne myślenie. Bo ci, co tak "upiększają" swoje wózki, zwykle szczególnie o nie dbają. Najczęściej pochodzą z mniejszych miejscowości, a nie jest tajemnicą poliszynela, ze kształci się ich w kierunkach technicznych - rolnictwo, mechanika. Mają większe możliwości przelania wiedzy teoretycznej w praktykę, bo dzisiaj na kazdym podwórku jest ciągnik, czy temu podobna maszyna. Często naprawiają swoje cacka lepiej niż autoryzowana stacja (kiedyś u jednego z dealerów BMW w Kraku byłem świadkiem - miałem wtedy 325 - jak właściciel stacji pokazywał mechanikowi, który to jest wahacz, bo trzeba było go wymienić!), bo grzebią w autach od najmłodszych lat. Często właśnie dlatego, zeby się lansować.

Nie dlatego auta tracą na wartości!

Auta tracą na wartości, bo czas leci, bo wszystko z czasem się zmienia, a szczególnie coś, co ostro tyra. Bo je sami psujemy nie dbając o nie, lub kasujemy swoim brakiem wyobraźni. Tracą, bo zmienia się moda, trend. Bo wchodzą nowe modele. Ale tracą najwięcej - falowo wręcz- przez ludzi nieuczciwych (brak prawa) i zachłannych związanych z handlem samochodami uzywanymi. I bije to szczególnie w tych, którzy na autach niewiele się znaja. Normalnych, uczciwych, wierzących w uczciwość innych. Fun sobie poradzi. Wie, ze cena determinuje jakośc.

A wystarczyłby prosty wpis do dowodu rejestracyjnego, ze auto jest po kolizji. Wpis, który by "szedł" z autem przez całe jego eksploatacyjne "zycie". Bez względu na to gdzie zostało kupione, a gdzie jest sprzedawane (patrz; kontrola warsztatów i stacji obsługi pojazdów wydających opinie na temat stanu techn.) Dzięki takiemu wpisowi naiwni (czytaj: uczciwi) wiedzieliby co kupują, a auta niebite "trzymałyby" swoją cene. Możę się w końcu tego doczekamy.

Tolerancja Panowie. Tolerancja.